środa, 27 sierpnia 2014

Od Shyvany CD Shiro

-Jesteś smokiem wody? lodu? -Smok zaśmiał się.
-Można powiedzieć, iż jestem....mieszanką.
-Mieszanką? -Powtórzyłam.
-Owszem. Gdyż należę do smoków lodu i metalu.
-Rzadkość-Wymruczałam pod nosem.
-A ty jesteś....Trochę trudno stwierdzić...
-Smokiem śmierci.
-Od dawna nie widziałam nigdzie ani jednego takiego smoczyska.-Zaśmiał się. Ja niestety milczałam..Nie było mi do śmiechu. Nastała niezręczna cisza, którą jak zwykle musiałam przerwać.
-Jesteśmy już.
<Shiro?>



niedziela, 24 sierpnia 2014

Od Shiro CD Shyvany

- Och, jeśli tak bardzo nie chcesz, ja mogę rozpocząć grę. - zaśmiał się i pociągnął dziewczynę za rękę dalej od drzewa.
Przemienił się w smoka i posłał spory odłamek lodu w stronę harpii. Ostrze trafiło w jej skrzydło i przybiło ją do pnia drzewa.
Dziewczyna patrzyła się na to lekko zszokowana, a harpia próbowała wydrapać odłamek lodu pazurami.
- Chodź, za chwilę się uwolni! - powiedział z uśmiechem Shiro i poleciał przed siebie, czekając aż Shyvana do niego dołączy.
- No co ty nie powiesz? - powiedziała sarkastycznie, po czym przemieniła się w smoka i wzbiła się w powietrze. Po chwili była już obok niego.

<Shyvana?>

piątek, 22 sierpnia 2014

OD Shyvany CD Shiro

Zamarłam na chwilę, gdy zobaczyłam te mityczne stworzemnie., lecz po chwili ogarnęłam się. -I będziemy tu tak stac? -Mój wzrok skierował się na chłopaka.
-To zależy czy coś zdziałasz -Zaśmiał się cicho. -Nadęłam policzki po czym spojrzałam ponownie w górę, Harpia drgnęła,a wrasz z nią ja.
-A-ale czemu ja? - Spytał cicho..niemalże szeptem. Nie spuszłam z niej wzroku.
<Shiro?>


czwartek, 21 sierpnia 2014

Od Wichury CD Aventy'ego

-Nic nie szkodzi.Możemy przecież chodzić.-Uśmiechnęłam się po chwili.
On też się uśmiechnął i poszliśmy.Spacerowaliśmy po plaży,a ja przyglądałam się cały czas wodzie do której miałam ochote wskoczyć.
Było gorąco i chciałam się troche ochłodzić.Tylko nie wiedziałam czy Aventy może wejść z tym skrzydłem.
-Umiesz pływać?-Spytałam.
-No...-Chciał dokończyć,ale ja wskoczyłam już do wody.Smok zamoczył jedną łape,ale dalej nie wchodził.Ja zanurkowałam i nie wypływałam przez pare sekund.Wyszłam po chwili z wody i powiedziałam:
-Wiesz co?Wichura to za długie imie mów mi po prostu Wishy.-Powiedziałam.
-Ok.-Odpowiedział.
-Masz może też jakieś zdrobnienie?Czy mówić ci po prostu Aventy?-Spytałam.Smok się zamyślił i przez chwilę nie odpowiadał.

(Aventy?)


środa, 20 sierpnia 2014

Od Rin'a CD Saphiry

Chłopak ponownie dostał w twarz na użycie magii krwi na strażniku. Miał skrępowane ręce i nogi kajdanami przypiętymi do skalnej ściany. Było ciemno, tylko jedno okno, które okryte było kratami, dawało jedyny dostęp do światła. Jak mógł być taki głupi. Nie potrafił ochronić Saphiry i siebie przed ludźmi. Zirytowany wrzasnął na całe gardło.
- Gdzie jest leże, pytam po raz kolejny. - warknął jeden ze strażników.
Rin zaczął szarpać się coraz bardziej nabierając siły, przez zbierającą się w nim złość. Brunet swoim wzrokiem patrzył na ludzi, wprost głęboko w ich oczy. Jakby chcąc zajrzeć w ich dusze. Nagle poczuł mocny ból brzucha spowodowany uderzeniem innego mężczyzny.
- Ar shiúl ó sin arrachtaigh bipedal éadrócaireach* - wypowiedział rozgniewany w swoim ojczystym Irlandzkim języku.
- Mów do nas normalnie zwierzaku ! - warknął kolejny człowiek uderzając go ponownie w twarz.
Chłopak zachichotał i zaczął wykonywać dziwne ruchy palcami  i dłońmi na ile pozwalały mu kajdany. Kiedy jeden mężczyzna wyszedł ze strzępkiem jego koszulki zostało tylko dwóch. Magią krwi unieruchomił jednego, natomiast drugiego, z kluczami zmusił do otworzenia zamka kajdan. Sterował nim jak marionetką, z błahą łatwością. Mężczyzna nie mógł zrobić nic, bo krew kierowana przez Rin'a płynęła wedle jego rozkazów. Po chwili Rin stał uwolniony przed ludźmi. Obu ich krew zatrzymał i czekał chwilę aż nastąpi zgon, potem ruszył na poszukiwanie Saphiry. Wziął klucze od jednego z mężczyzn i otworzył wpierw celę, dopiero potem zaczął pałętać się rozzłoszczony po lochach w poszukiwaniu ukochanej.

< Saph ? C: >

wtorek, 19 sierpnia 2014

Od Saphiry CD Rin'a

Właśnie w tym momencie gdy Saphira jakby nigdy nic odwróciła wzrok, przez jego słowa, w drugą stronę zauważyła broń wycelowaną akurat w nich i strzał który okazał się być celny.
*
Przed przebudzeniem dziewczyna zastanawiała się czy żyję czy może jest w niebie ale błagam, ona w niebie? Haha dobre. W niebie może być tylko i wyłącznie z Rinem...ona posiada boskie myśli, prawda? Wstała ale dalsze jej kroki przerwał stalowy łańcuch przyczepiony ze ściany do rąk. Zaczęła rozglądać się wokół w poszukiwaniu UWAGA "SWOJEGO" chłopaka, tak to pięknie brzmi... Ale go nigdzie nie było a może był? Wyglądało tu jak w jakimś dziwnym zamku....ludzie. No dobra stop, gdzie on kurde jest?
Nagle do pokoju wszedł jakiś facet.
- Cześć smoczku, nie radzę się przemieniać, łańcuch rozwali ci łapy. -uśmiechnął się wrednie a ja mierzyłam go wzrokiem cały czas.
- Gdzie macie kochane wy moje leżę, hm?
Nadal się nie odzywałam.
- A może to odświeży ci pamięć..- rzucił na podłogę strzępek bluzki chłopaka.
Sap patrzyła się na to jak zahipnotyzowana.
- Co wy mu zrobiliście?! I gdzie on jest?! - zaczęła warczeć i się wyrywać z łańcuchów z nadzieją iż pękną.

< Rin ? :D >

Od Shiro CD Shyvany

- Bez niebezpieczeństwa nie ma zabawy - puścił do niej oko.
- Jaasne. - jej głos był lekko stłumiony lizakiem. - A co byś zrobił, gdybyśmy spotkali tutaj... No nie wiem, harpie? - powiedziała z udawanym strachem i uśmiechnęła się, zdecydowanym ruchem krzyżując ręce. - Och, byłoby bardzo ciekawie, prawda?
Chłopak oparł się plecami o drzewo. Zanim cokolwiek zdążył odpowiedzieć, na jego ramię sfrunęło złote piórko. Złapał je i dokładnie obejrzał. - Jak na zawołanie! - wyszczerzył zęby i spojrzał w gorę, ku koronie drzew.
- O co ci chodzi? - głos załamał jej się na ostatniej sylabie, gdy podążając za wzrokiem chłopaka, na najwyższej gałęzi dziewczyna zauważyła kryjącą się harpię.

<Shyvana?>


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Ifrysa do Milueli

Z łatwością odzyskałem równowagę. Może i była dużo starsza, ale nadrabiałem to zwinnością i sprytem. Na myśl przyszedł mi pewien złośliwy pomysł, jak utrzeć nosa pyskatej smoczycy. Uśmiechnąłem się paskudnie. Moja towarzyszka nie dostrzegła tego, nadal śmiejąc się mimo deszczu zalewającego jej oczy. Jęknąłem cicho i poruszyłem niemrawo skrzydłami. Skierowałem gwałtownie łeb w stronę ziemi i zapikowałem, kręcąc się wokół własnej osi. Miluei ruszyło sumienie i błyskawicznie ruszyła moim śladem, myśląc pewnie, że straciłem równowagę na dobre. Kiedy zrównała się ze mną, błyskawicznie chwyciłem ją przednimi łapami i trzymałem mocno. Była silna, zajadle okładała mnie skrzydłami i drapała tylnymi pazurami, próbując się uwolnić. Trzymałem jednak mocno. Wreszcie wbiłem szpon w jej ramię i syknąłem cicho w ojczystym języku. Płomienie liznęły jej łuski. Teraz trzymałem w objęciach przestraszoną dziewczynę. Ziemia zbliżała się niebezpiecznie szybko. W ostatnim momencie rozłożyłem skrzydła i poszybowałem kilka metrów nad ziemią. Deszcz ustał, a tuż pod nami spomiędzy drzew wybiegło spłoszone stado jeleni. Oczy mi zabłysły, z trudem zdusiłem w sobie instynkt zabójcy i wylądowałem na niewielkiej łące. Puściłem dziewczynę na wilgotną trawę. Wyprostowała się dumnie szeroko rozkładając ramiona, jednak nic się nie stało. Zdziwiona powtórzyła gest z podobnym skutkiem. Wściekła podeszła do mnie i zaciśniętą pięścią uderzyła w przednią łapę. W smoczej postaci odczułem to jak ukąszenie komara. - Coś ty mi zrobił?! - wrzasnęła na całe gardło, aż z pobliskich zarośli wyfrunęło kilka przestraszonych ptaków. - Przez godzinę nie będziesz mogła zmienić się w smoka. -uśmiechnąłem się, prezentując pełny garnitur ostrych zębów - To taka mała nauczka. Nie oceniaj przeciwnika po jego wyglądzie i wieku. Zła jak osa z urażoną dumą usiadła po turecku na mokrej trawie. Położyła ręce na kolanach i przymknęła oczy. - Zaczekam. - powiedziała poważnym tonem.

<Miluei?>

Od Windigo

Jestem Windigo, nie znam jeszcze terenu i nikogo, ale na późno poznam! Latam jeszcze czasami na inne wyspy i rozglądam też się na tej wyspie, jest piękna bardzo mi się podoba. Gdy polowałem na Zwierzynę zobaczyłem bardzo dużego jelenia, na Hawajach takich nie ma od razu zleciałem, w trakcie posiłku zobaczyłem też inne zwierzęta...

Windigo

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ZNO43Izq-weeM3fHEQBtkbIU4uVwwx7eyatwjSDsExSJdQHuQJPWZ4l1A37MKMaoYaJEPNCGHH1ZbpYTFJswNuFO9bQZFsqNrKTqcOwIIK0qfVZSHbiGCWI2kl_ATYaMjRoaUWOmXrxk/s1600/blog_jg_4753504_7348111_tr_132smok9qv.jpg

Imię : Windigo
Pseudonim : Wichura
Rasa : Smok Ognia
Stanowisko może być generał wojowników?
Motto "W życiu najważniejsze jest zrozumienie faktu, że głupcy także mają czasem rację."
Płeć : Smok
Wiek : 900 lat
Pochodzenie : Pochodzę z jednego Wulkanu na Hawajach
Charakter : Odważny, potrawi być śmiertelnie poważny, ale i zabawny, nie poddaje się łatwo, zawsze walczy do końca, jest rzadko wkurzający, ale nie ręczy za siębie jeśli go wkurzysz, bo jest cierpliwy i to bardzo, nie trzeba się go bać!
Aparacja : Może się dopatrzysz może nie, mam kolor oczu taki sam jak w dniu urodzin, a rozpisywać się nie chce, poznasz mnie bliżej to będziesz wszystko wiedział!
Sympatia : Szczerze mówiąc szukam kogoś!
Umiejętności Specjalne : Potrafi Być niewidzialnym, i jego ogon jest idealną tarczą ochronną!
Umiejętności : Atakuje z zaskoczenia, w locie, tylko mistrz może go dogonić, a jeszcze lepiej radzi sobie w walce powietrznej!
Rodzina : Nie chce mi się o niej gadać!
Historia : Gdy byłem mały wiedziałem, że mam talent do walki, rodzice mi mówili, że będzie mi potrzebna ta umiejętność, bo...mieszkaliśmy wśród ludzi, straszne, żyje tu bo mieszkaliścmy w Wulkanie. Gdy podrosłem nie chciałem tam już mieszkać, rodzice mówili mi abym został, rodzeństwo też ale ja ich nie słuchałem! Marzyłem co noc, że kiedyś zwiedze świat, i pewnej nocy chciałem uciec, już byłem w locie ale mój Brat, Berto mnie złapał, bolało ale uciekłem i dlatego mam dużą ranę na ogonie, fruwałem długo aż dotarłem tutaj, to nie jest wulkan więc zostanę!
Kto steruje : EmiV123

niedziela, 17 sierpnia 2014

Od Naberiusa CD Naoto

Leciałem nad drzewami, szukając zwierzyny. Dziś miałem szczęście. Dość szybko zauważyłem jelenia. Był naprawdę piękny, przez tę parę chwil zanim go nie skonsumowałem. Najedzony, leciałem by znaleźć miejsce na poobiednią drzemkę. Po jakimś czasie znalazłem drzewo, na tyle duże by zmieścił się na nim smok. Ułożyłem się i przymknąłem oczy. Długi sen nie był mi jednak dany..Obudził mnie ryk, wydała go Naoto.
- Co ty wyprawiasz?! - Samica nie odpowiedziała tylko wzruszyła ramionami. Ja próbowałem spać ona próbowała jeść. Niestety miejsca było mało..
- Słuchaj nie mogła byś zmienić drzewa? - zapytałem.
( Naoto?)


wtorek, 12 sierpnia 2014

Od Rin'a CD Saphiry

Chłopak skinął głową, po czym rozejrzał się. Jego dobre oczy dostrzegły na liściach drzew sporo kropel wody. Chłopak kilkoma ruchami zebrał z liści wodę i przetransportował ją w powietrzu, do kwiata. Prędko wtłoczł ją pod różyczkę, a ta w mig ją spiła. Rin słabo się uśmiechnął, gdy kwiat szybko uniósł się w górę jaśniejąc.
- Masz doskonałe oczy. - uśmiechnął się.

< Saph ? Gomenasai, jestem na fonie i nienawidze tak pisać. ;_; >

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Od Saphiry CD Rin'a

- Nie ma się nawet o co zastanawiać, pewnie - powiedziała przytulając się nadal do niego z wyraźnym uśmiechem i uspokojeniem w duchu.
Wiedziała że go kocha i czuje się przy nim bezpiecznie, a to dziwne, prawda? Gdyż od ich poznania mija dopiero 2 dzień. No cóż, kto powiedział że "miłość od pierwszego wejrzenia" istnieje tylko w romansidłach i baśniach jest totalnym idiotą a zwłaszcza ten co mówi że smoki jako mityczne stworzenia zmieniające się w ludzi nigdy nie istniały, einsteiny jedne nie mające o niczym pojęcia.. Najlepiej powiedzieć coś nie mając dowodu że to prawda, zresztą.
Dotarły do nas pierwsze promienie słońca wtedy gdy zobaczyłam coś w lesie, potwornie się błyszczało.
- Rin, popatrz. - wskazałam świecące miejsce - trzeba zobaczyć co to jest... -mruknęła i ruszyła tam.
Zobaczyła jedynie wielkie świecące pole a w nim zwiędłą niebieską róże wśród wysokich zarośli.
- Matko ona potrzebuje światła - powiedziała dziewczyna, wyjęła scyzoryk i przecięła troszkę łodygi innych roślin oraz rękami przeniosła promienie słoneczne na róże która natychmiast się odrodziła. Była niesamowicie piękna i duża, Sap była widocznie zadowolona.
- Widzisz, mówiłam, może daj jej jeszcze trochę wody - skierowała to do chłopaka.

< Huhu :333 Rin ^^ >

Od Shyvany CD Shiro

Smoczyca ujawniła się nowemu przybyszowi, lecz zmieniła się w człowieka.
-Witam! -Uśmiechnęła się promiennie -Shyvana jestem- Wyciągnęła do chłopaka rękę - Ty jesteś pewnie ten nowy...Shino...Shi..
-Shiro -Chłopak zaśmiał się, po czym uścisnął jej dłoń.
-Shiro! -Wyszczerzyła się. - Czemu nie przebywasz w stadzie? -Spojrzała na niego.
-Widzisz....Nie lubię przebywać w jednym miejscu zbyt długo...-Dziewczyna skrzywiła się lekko, po czym przerwała mu.
-Ale tu może być niebezpiecznie -Westchnęła głęboko, po czym wyciągnęła lizaka z kieszeni i wsadziła go do buzi.Chłopak uśmiechnął się do niej.
<Shiro?>


sobota, 9 sierpnia 2014

Od Shiro

Shiro wstał w środku nocy. Księżyc świecił jak nigdy dotąd. Ta noc była niezwykła... Ta noc była pierwszą nocą w tym nowym miejscu pełnym nieodkrytych tajemnic...
Shiro wzleciał bezszelestnie w powietrze i poleciał po prostu przed siebie. Dookoła panowała kompletna cisza. Żadnych nieproszonych gości.
Po chwili wylądował na jakiejś skale, w wysokim, nieosiągalnym miejscu. Oparł głowę o drzewo i westchnął. Nagle usłyszał jakiś szelest. To nie był zwykły szept wiatru wsród liści. Ktoś tutaj był.
- Śledzisz mnie? - uśmiechnął się lekko i spojrzał w miejsce, gdzie widział niewyraźną sylwetkę smoka.

<jakiś ochotnik?>


Od Rin'a CD Saphiry

Chłopak czekał na te dwa ważne słowa. Znają się jeden dzień, mimo małej wiedzy o sobie już mogli wzajemnie odczuć coś do siebie. Cały dzień i noc spędzona razem. Wymienione wspomnienia, historie. Zdążyli poznać swoje charaktery, zalety i wady. Może niektórym się to nie spodoba, jednakże Rin cieszył się chwilą. Przytulił dziewczynę delikatnie do siebie, opuszkami palców gładząc delikatnie jej włosy. Przybliżył swoje usta do jej ucha.
- Ja ciebie też. - wyszeptał, po czym pocałował ją delikatnie w głowę.
Po chwili poczuł jak dziewczyna również go obejmuje, wolno zsunął dłonie na jej talię ciągle ją delikatnie obejmując.
- Chyba zacznę wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia. - uśmiechnął się, a następnie oparł lekko podbródek o jej głowę.
Cieszył się, okrutnie się cieszył z tego zajścia. Widocznie to dobrze, że wykonał ten pierwszy krok, jego serce wolno się uspokajało, mimo, że wciąż biło głośno. Tuląc dziewczynę, czuł jej serce, biło tym samym tempem, co serce Rin'a.
- Zechcesz zostać moją drugą połówką  ? - spytał, mimo, że odpowiedź była chyba oczywista.

< Niooo ? <3 >

Od Saphiry CD Rin'a

Trwali tak w pocałunku dość długi kawał czasu a minął jakby w sekundę.. powoli i tak zaczęło się rozjaśniać. W końcu oderwali się od siebie. Znów po myśli Saphiry zaczęły przelatywać pytania...
Powiedzieć mu teraz? Czy może potem? A może jednak teraz hm? Nie no błagam..
- Rin - powiedziała cicho a chłopak popatrzył się na nią z uśmiechem.
Waham się... i to bardzo...a co będzie jeżeli, jeżeli on nie? Wtedy zrobię z siebie totalną idiotke..
- No bo wiesz...- powoli zaczęła mówić.
NIE NO JA TAK NIE MOGĘ! TO JEST ŻYCIE W STRESIE! KOMPLETNYM STRESIE! AAH.
- Ja chyba a raczej na pewno a może jednak nie.. - jąkała się.
Co on sobie o mnie pomyśli? Nie no to za szybko.. Choć wiem to już chyba na 100%.. a może nie ale chyba tak aahhh ja nie mogę żyć w takiej niepewności!
- Ja się chyba...ja no...
Patrzył na nią nadal a to ją coraz bardziej peszyło.
- Kocham cie.. - mruknęła bardzo cicho odwracając jedynie głowę...

< Nie, to ty zabij mnie XD Rin :3 >

Od Rin'a CD Saphiry

Rin zmieszany stał oparty o drzewo naprzeciw jaskini Saphiry. Założył rękę na rękę i zarzucił wzrok na koronę drzewa. Patrzył jak liście powiewają na delikatnym wietrze.
- Nadal tu stoisz ? - Saphira wychodząc z jaskini spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem i speszeniem.
- Nie mam ochoty iść do jaskini. - cicho westchnął i schował ręce do kieszeni.
Białowłosa podeszła do niego, po czym oparła się  z drugiej strony drzewa. Rin, zwany też Rasetsu okropnie cicho, niesłyszalnie przemieścił się do Saphiry, która stała zamyślona. Nie spostrzegła chłopaka, który po chwili stał przed nią. " Dziękuję za dzisiejszy dzień .. " przekazał jej telepatycznie i zbliżył się do niej. Jedną dłoń nadal trzymał w kieszeni, drugą zaś delikatnie uniósł podbródek dziewczyny. Czuł, że jego serce wariuje, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Rin nieco zgarbił się. Patrzył przez chwilę w oczy dziewczyny, a następnie, wolno zetknął swoje usta z jej. Złączyły się w delikatnym, acz przeciągłym pocałunku. Dziewczyna nie protestowała, więc chłopak przymknął oczy.

< MUSIAŁAM ! ZABIJ GO XD  >

Od Saphiry CD Rin'a

Dziewczyna długo myślała nad tym co właśnie powiedział chłopak i jakoś nie potrafiła mu na to odpowiedzieć, chciała ale nie wiedziała co tak właściwie może teraz powiedzieć. Szła w niezręcznej ciszy rozważając co tak naprawdę ma zrobić, patrzyła w ciemność ale nie ośmieliła się spojrzeć teraz w księżyc mimo iż uwielbiała jego blask w ciemności której tak nienawidziła nawet nie próbowała tam zerknąć.
Nagle potknęła się o wystający korzeń w drzewie ale na szczęście albo i nie...wylądowała w objęciach Rina.. jej myśli były pełne... no...
Cholera..jak to się mogło stać! Przecież kurde na Boga patrzyłam pod nogi! No przysięgam ! ALE SERIO... elegancka scena się zrobiła i wyglądało to dość dziwnie i to jeszcze przy mojej jaskini!
-EEEM przepraszam. -mruknęła dziewczyna wchodząc juz w ciemność jaskini.
*
Nie wiedziała czy on tam dalej jest czy nie.. zapaliła mały ogień w jaskini a następnie wyszła sprawdzić czy chłopak tam dalej jest..

< huhu, Rin ? >

Od Naoto CD Naberiusa

Smok spojrzał na mnie jakby na coś czekał. Wzruszyłam ramionami i poleciałam w swoją stronę. Po jakimś czasie ddoleciałam do jakiegoś wielkiego drzewa. Położyłam się na nim i już miałam zasnąć, gdy poczułam straszny głód. No tak... od kilku dni nic nie jadłam. poleciałam na polowanie. Po 30 minutach doleciałam do wcześniej wybranego przeze mnie drzewa. Jednak ktoś już na nim był. Eh... nie można na chwilę zostawić drzewa samego, żeby ktoś mmi go nie zajął. Postanowiłam przybysza odstraszyć. Podleciałm bliżej, załopotałam głośno skrzydłami i ryknęłam równie donośnie. Niestety jak na złość smokiem, który zajął mi rzewo był Naberius. Smok nie nabrałsię na moją sztuczkę.
-Hej! To ja! -krzyknął. Wylądowałam obok. - Co w ciebie wstąpiło?
Wzruszyłam ramionami. Przepchnęłam trochę smoka, położyłam przed sobą zdobycz i zaczęłam posiłek.

Naberius?

Od Rin'a CD Saphiry

Chłopak z uśmiechem cicho westchnął i skinął słabo głową, kiedy przestali się śmiać, zerknął chwilowo w oczy białowłosej, po czym lekko uniósł jej podbródek swoją dłonią, a właściwie palcami.
- Śliczne masz oczy.  - powiedział cicho, po czym opuścił dłoń z uśmiechem.
Przez ten uśmiech można było dostrzec część jego zębów. Rin przeciągnął się lekko i zerknął raz jeszcze w gwiazdy, wskazał na nie ruchem głowy.
- Patrząc w nie przypominam sobie starą elfkę, która mnie wychowała. Dlatego wolę przebywać w ludzkiej skórze, niż swojej naturalnej, smoczej. Była dla mnie niczym matka. Byłem z nią od zawsze. Sąsiednia wioska zabiła moją matkę i wytępiła rodzeństwo, staruszka przygarnęła mnie jeszcze jako jajko. - uśmiechnął się smutno - Zawsze oglądałem z nią gwiazdy. Zmarła z powodu przewlekłej choroby. Nie potrafiłem jej pomóc, jedyną pamiątką po niej jest mały medalik, który związany mam na nadgarstku. Miała go zawsze ze sobą. - zerknął na prawy nadgarstek, a grzywka opadła mu na oczy.
Rin tęsknił za swoją przybraną matką, w jej obecności niemal zawsze był człowiekiem, nie smokiem. Wszystko razem robili, a ona nauczyła go wszystkiego, jak przystało na smoka.
- Wybacz, zanudzam  .. - westchnął i ruszył wolno przed siebie.

< Saph ? :3 >

Od Amy XD Space'a

- Wybacz - Postanowiłam już skończyć z tymi zabawami.
- Jestem Amy - Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Space - Odwzajemnił uśmiech. - O ile się nie mylę smok feniks ?
- Tak, dokładnie we własnej osobie.
- Pierwszy raz takiego, bowiem one są rzadko spotykane. - Spojrzał na mnie.
- Tak, wiem moja rodzina została zabita, jestem jedną z nielicznych którzy przeżyli.
- Przykro mi - Powiedział
- Nie, no spokojnie. Jakoś z tym żyję daje rady. - Przysiadłam na ziemi. - Może cię oprowadzić po terenach ?
- Jeśli nie masz nic przeciwko, to ja bardzo chętnie.
- To na spokojnie cię oprowadzę, chodź za mną - wzleciałam w górę. Dopiero potem pokapowałam się, że podpaliłam krzewy i inne liście, ale na szczęście wszystko zgasło. - Chodź Lecimy przed siebie.

<Space ? >


Od Saphiry CD Rin'a

- No mów - uśmiechnęła się.
Chłopak posmutniał.
- Dobra, nie chce żebyś był taki przygnębiony. Ale się uśmiechnij - Saph trąciła go łokciem a on wymusił nie szczery uśmiech.
Dziewczyna nie mogła tak dalej, złapała Rina za koszulkę i oparła o duże drzewo patrząc w oczy.
- Słuchaj mnie no tu, nienawidzę jak ktoś jest smutny a zwłaszcza ktoś taki jak ty (tu właśnie się zacięła i przez chwilę milczała) i małe "Ekhem" sama do siebie a następnie..
- No mniejsza wymsknęło mi się... - mówiła bardziej się pogrążając - NOO...zresztą... A więc się chol**a jasna uśmiechnij debilu - tu właśnie spoczął jej "uroczy" (debilny) uśmieszek, dobrze wiedziała jak bardzo zaczęła się pogrążać tymi słowami które zaczęły lecieć z niej jak z nut.
-A zwłaszcza ktoś taki jak ja? - podniósł brew.
- AJ NO JEZU -odwróciła się - Źle to rozumiesz ! - mruknęła wiedząc i tak ze dobrze to rozumie. -ZEJDŹ ŻESZ ZE MNIE.
- Ale ja na tobie nie jestem..
Chłopak nie skończył zdania a już się śmiali.
- No widzisz, potrafisz ! - powiedziała.

< Oj zaczyna się? XD Rin >

piątek, 8 sierpnia 2014

Od Rin'a CD Saphiry

Nie ukrywajmy, chłopak był nieco zmieszany. Odruchowo przytulił do siebie lekko Saphirę, tak by dziewczyna poczuła się nieco bardziej bezpiecznie. W tym momencie odrzucił swoje zakłopotanie. Jako, że był wyższy od dziewczyny oparł delikatnie podbródek o jej głowę. " Nie masz się czego obawiać .. " powiedział cicho i uśmiechnął się pod nosem słabo. Nie widział reakcji dziewczyny, nie mógł dostrzec jej miny, ani niczego podobnego. Chwilę jeszcze stali tak, jednak odsunąwszy się od siebie, oboje nieco zakłopotani zerkali w inne, odległe miejsca.
- Jest późno .. Może wracajmy, odprowadzę cię, na pewno jesteś zmęczona. - powiedział cicho Rin, po czym zerknął na drogę prowadzącą do jaskini dziewczyny.
Białowłosa skinęła słabo głową i po paru sekundach oboje szli ramię w ramię wolnym krokiem. Chłopak schował dłonie do kieszeni spodni i szedł jakby lekko zamyślony. Co krążyło po jego głowie ..? Patrzył w księżyc, po czym nagle odwrócił wzrok, patrząc w bok. Przypomniał sobie jak patrzył w gwiazdy siedząc obok starej elfki, która go wychowała. Nieco zmarkotniały milczał patrząc w bok przed siebie.
- Coś nie tak ? - usłyszał głos Saphiry, jej ton był trochę zmartwiony.
Rin pokręcił wolno, przecząco głową.
- Nic takiego. Kilka wspomnień, drobnostka. - cicho westchnął.

< Saph ? Robi się tak romanticznie *^* >

Od Saphiry CD Rin'a

- Co? - spytała zdziwiona gdy chłopak schował głowę. - Mam robaka na głowię, prawda? hę? - zaczęła się telepać we wszystkie strony świata. - Zabierz go natychmiast!
- Nie masz - chłopak zaczął się śmiać.
- No to co jest?
- Nic - znów schował głowę.
To było dziwne, ale tak czy siak Saphira dobrze a nawet genialnie czuła się w jego towarzystwie.
- Powiedz mi coś o sobie - mruknął wpatrując się w księżyc.
Wyglądał zabójczo, naprawdę...zaraz, Sap do czego ty zmierzasz idiotko? I dlaczego zaczynasz gadać w 3 osobie?? No super ŚWIETNIE WRĘCZ REWELACYJNIE....tylko nie to.
- Nie pamiętam nic o sobie.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Naprawdę...Nic, nie wiem kim byli moi rodzice, wychowałam się sama z pomocą jednej innej smoczycy która jest już i tak u kresu wieku, nie widziałam jej ponad 500 lat i nie mam bladego a nawet zielonego pojęcia gdzie teraz może być, choć bardzo chciałabym ją zobaczyć nie mogę gdyż..
SŁOWOTOK, ZNOWU. CHOLERA.
- ...nie mam pojęcia gdzie jest i gdzie może teraz przebywać. Być może ma już swoją inną rodzinę? Kto wie? Pewnie i tak już o mnie zapomniała..
ZATRZYMAĆ MNIE...NAŁ.
- ...TAK jestem pewna że zapomniała bo w końcu minęło kawał czasu bo całe 500 lat ...
Rin zaczął się śmiać gdy nagle coś zaszeleściło w krzakach, odruchowo dygnęłam i przyczepiłam się do chłopaka.
...tak...naprawdę to było odruchowo...no...przysięgam...

< OKY, tą przyjemność zostawiam tobie XD Rin ^^ ? >

Od Space'a

Było tak gorąco, że zasnąłem w cieniu jakiegoś drzewa. Prawie już zasnąłem gdyby nie jakiś ryk. Podniosłem szybko głowę.
- Kogo tu znowu niesie?- spytałem jakby sam do siebie, a owy smok schował się za drzewem- No wyłaź, pokaż się.
Tamten siedział nadal. Westchnąłem ciężko i wstałem. Spojrzałem za drzewo lecz tam nikogo nie było. Gad już znalazł się za krzakami. Zdenerwowałem się bo nie lubiłem takich zabaw. Przez kolejne pół godziny tak się chował. W końcu udało mi się go zaskoczyć. Gdy ten przechodził z jednej kryjówki do drugiej skoczyłem na owego smoka. Gad okazał się być nieco mniejszy ode mnie.
- Gadaj kim jesteś i jak śmiesz mnie denerwować?- spytałem cicho warcząc i czekając na odpowiedź.

<Jakiś smok?>

czwartek, 7 sierpnia 2014

Shiro

http://nemo-to-ja-fantastyka.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/607452/files/blog_df_4130878_5672517_tr_dragons14mo3_1_.jpg

Jako człowiek



Imię: Shiro
Przydomek/Pseudonim: Shi
Rasa: mieszanka smoka lodu i metalu
Stanowisko: Szpieg
Motto: Carpe diem quam minimum credula postero.
Płeć: smok
Wiek: 160 lat
Pochodzenie: Norwegia
Charakter: Pewny siebie, towarzyski smok, pragnący jak najwięcej czerpać z życia. Lubi zawierać nowe znajomości, otwarty, ceniący sobie inteligencję swoich towarzyszy. Uwielbia doznawać nowego, czynić niemożliwe..
Aparacja: Shiro to niezbyt wielki smok. Może pochwalić się za to skrzydłami o ogromnej rozpiętości, pokrytych metalową błoną. Za jego pyskiem znajdują się dwa diamentowe kolce, służące do obrony. Całe ciało smoka od szyi, przez tułów, aż po ogon, pokryte jest lodowymi ostrzami. Kończyny zakończone są długimi, metalowymi pazurami, a brzuch pokrywa pancerz z czystego srebra. Oczy są różnego koloru. Jedna z tęczówek jest czarna, a druga czerwona, jak krew.
Sympatia: Nadejdzie na nią czas...
Umiejętności specjalne: "zionie" kryształami lodu lub metalu - ich ostrza potrafią przebić wojenny pancerz; potrafi uczynić się niewidzialnym;
Umiejętności: W Norwegii często dochodziło do wojen pomiędzy stadami smoków. Dzięki temu Shiro idealnie opanował sztuki walki, udoskonalił swoją zwinność w locie. Jednak gdy dochodzi do starcia, zawsze bardziej polega na swojej inteligencji, niż na sile fizycznej.
Rodzina: ---
Historia: Shiro mieszkał nad norweskim klifem parędziesiąt lat w spokoju i harmonii z innymi smokami... Jednak pewnego dnia zjawili się tam Wikingowie - wojowniczy lud norweski pragnący krwi smoków. Nic nie mogło powstrzymać Shiro przed opuszczeniem rodzinnego gniazda. Wyruszył na wschód, podążając za słońcem. Po paru latach wędrówki przypadkowo natrafił się na inne stado...
Steruje: Raito Sakamaki

Ciryatan

Japoński, Kirin
Imię: Nikt nie zna jej prawdziwego imienia,nawet ona go już niepamięta
Przydomek/Pseudonim: Ciryatan,Łowczyni Cieni
Rasa: Smok Duszy
Stanowisko: Łowca
Motto: "To nie miłość Cię zrani,lecz osoby,które kochasz,lub kochałeś"
Płeć: smoczyca
Wiek: 111 lat
Pochodzenie: Nowa Zelandia
Charakter: przyjacielska,romantyczna,potrafi być wredna,oschła,chamska
Aparacja: Wygląda jak dusza smoka,ma czarne oczy,niebieskie łuski,na szyi,ogonie i grzbiecie ma niebieski futro
Sympatia: brak
Umiejętności specjalne: za pomocą śpiewu potrafi zahipnotyzować zwierzęta oraz przechodzić przez ściany (i nie tylko)
Umiejętności: szybka,zwinna,silna,inteligentna,
Rodzina: nie ma,porzucili ją
Historia: Nic ciekawego,rodzina ją porzuciła,ona radziła sobie sama i to wszystko
Steruje: Smaug

Od Rin'a CD Saphiry

Chłopak nagle zanużył się pod wodą, tak, że Saphira nie miała szans go dostrzec. Oglądała się za jego sylwetką zdezorientowana, jednak ten z otwartymi oczyma i uśmiechem na twarzy podpłynął do niej. Nim się obejrzał dziewczyna już cała była pod wodą, widział jak kaszlała pod wodą, przez to małe podtopienie, więc chwycił ją na ręce i stanął na nogach w wodzie. Saphira po chwili uspokoiła się, ale z gniewnym wzrokiem spojrzała w oczy Rin'a.
- Zimna woda zdrowia doda. - prychnął śmiechem brunet, po czym z uśmiechem postawił wolno na nogi białowłosą.
Ta nadal mierzyła go wzrokiem, po czym udając obrażoną wyszła z wody na brzeg i usiadła na sporej skale, odwróciła głowę w bok i założyła ręce na siebie. Szkarłatnooki podszedłszy do niej, lekko tryknął ją łokciem i uśmiechnął się.
- No nie obrażaj się o takie byle co .. - powiedział cicho, a w jego uśmiechu możnabyło dostrzec bielusieńkie zęby ze sporymi czterema kłami, na pewno większymi niż jak mają ludzie.
Przesunął wolno językiem po jednym z nich i odwrócił wzrok.
- Lubisz się droczyć co ? - spytała, ale jakby sam siebie, gdyż Saphira nadal siedziała udając obrażoną na świat.
Nagle Rin odwrócił się i paroma ruchami rąk i palców stworzył z wody sporego węża wodnego, którego przetransportował do dziewczyny, stwór ruszał się tak, jakby miał własną wolę i życie, oplótł Saphirę z użytkiem małej siły.
- Nie będę nachalny i on cię za mnie przytuli na przeprosiny. - uśmiechnął się Rin, po czym zawrócił po tym uścisku stwora, do wody.
Tam rozprysnął się na małe kropelki wody. Białowłosa nie wytrzymała i cicho parsknęła śmiechem.
- Głupek. - mruknęła cicho i wstała.
Rin spojrzał w gwiazdy i księżyc, a następnie na Saphirę. Czy jej włosy musiały tak lśnić, a oczy wyglądać jak piękne jarzące się gwiazdy ? .. Chłopak skrył pod włosami lekki rumieniec, po czym odwrócił wzrok.

< coś... romantycznegooo ? *o* >

Od Shyvany CD Agreen

-Oh! Pewnie jesteś nowa -Smoczyca dumnie wypięła pierś, lecz po chwili zmieniła się w człowieka. -Wolę tą postać- Wyszczerzyła się.-Ymm...Jak się nazywasz? -Spojrzała na nią zaciekawiona, jej dużymi lśniącymi oczyma.
-Agreen- Oznajmiła lakonicznie
-Ładne imię -Zaśmiała się, po czym wyciągnęła z kieszeni lizaka, którego włożyła do buzi.-Chcesz? -wyciągnęła drugiego i skierowała go w jej stronę.
-Nie dziękuję....
-Nie to nie ..łaski bez -Wydęła wargi, po czym obróciła się na pięcie i skieowaóła się w stronę lasu.
-Czekaj! Ty tak po prostu...odchodzisz?!
-A co amm sterczeć na zimnie? -Schowała ręce do kieszeni. lecz po chwili odgarnęła drażniący ją kosmyk włosów. Widać było, że smoczyca zdenerwowała się.
-Oj no już nie fochaj się- Odwróciła się do niej i ponownie się wyszczerzyła - Szukasz stada prawda?
-Owszem-Odparła- Gdzie ono się znajduje? -Shyvana oparła się o drzewo i skrzyżowała ręce na piersi, lecz po chwili wskazała lizakiem las- Tędyb proszę -Uśmiechnęła się i ruszyła w wskazane miejsce.
<Agreen?>


środa, 6 sierpnia 2014

Uwaga

Adminka Mel znalazła jakiś tam kiepski zasięg wifi i blog na nowo powraca.
Możecie wysyłać już do mnie opowiadania.

Pozdrawiam i dziękuję za cierpliwość.

Od Agreen

Wybacz, będę pisać póki co dość rzadko, bo obóz...
Lot chwilę trwał. Miałam już dość tej wody, marzyłam o cieplutkim posłanku... Niby jestem trochę od wody, jednak po kilku dniach lotu nad oceanem ma się dość. Także widok wyspy dodał mi skrzydeł - dosłownie, rozłożyłam tę jeszcze schowaną ich część. Przyspieszyłam, machając nimi co sił. Gdy ląd znalazł się pode mną, wylądowałam, z gigantyczną ulgą dotykając ziemi. Złożyłam skrzydła, wytrzepując się przy okazji. Dalej ruszyłam pieszo, leniwie przebierając łapami. Czułam się dziwnie w obcym mi miejscu, ale nigdy nie wiadomo, jaka przygoda na ciebie czeka. Uniosłam głowę akurat w momencie, w którym przeleciały nade mną trzy smoki. Uśmiechnęłam się w duchu, ale nadal nie zbiłam się w powietrze. Spacerek dobrze mi zrobi.
W pewnym momencie zrobiło się wyjątkowo ciasno, a jako że miałam zamiar iść dalej, przemieniłam się w człowieka i dalszy fragment przeszłam na dwóch kończynach. Przedzieranie się przez chaszcze nie zawsze jest takie złe... Nie byłam pewna, gdzie się znajduję, mówię tu zarówno o tym miejscu, jak i o całej wyspie. Jednak bardzo mi to odpowiadało.
Nagle pojawiło się światło. W oddali, między drzewami... Mogła to być polana, z której miałabym dobry podgląd na wyspę, albo... No właśnie, na pewno ta polana. Przyspieszyłam kroku. Przez ten moment pokrzywy przestały mieć znaczenie. Już byłam blisko, prawie mogłam się przemienić... Ale kiedy byłam tuż tuż, drogę zasłonił mi cień. Mocny podmuch wiatru odrzucił mnie w tył. Szybko się podniosłam, jednocześnie rzucając się do biegu. Wypadłam na polanę, po czym ujrzałam go. Stworzenie mojego gatunku... (Chodzi oczywiście o smoka) Niby inne, a jednak. Tuż przede mną...
Warknął, zbliżywszy się. Odsunęłam się parę kroków w tył, po czym oprzytomniałam. Momentalnie zmieniłam się w smoka. Wtedy przeciwnik uspokoił się.
- Kim jesteś? - Mruknął, przechylając łeb.
- Ty pierwszy mi to powiedz - rzuciłam, mrużąc oczy.

< Ktoś? :3 >


niedziela, 3 sierpnia 2014

UWAGA

Adminka Mel z powodu wyjazdu i "cienkiego" neta nie za bardzo może dodawać opowiadania i zajmować się blogiem, prosiłabym aby wszystkie opowiadania oraz pytania kierować do innych osób z Administracji, na przykład do:

- hayden (na howrse)


Dziękuje i przepraszam.

Od Naberiusa CD Naoto

przebywałem u pewnej staruszki. „Przypadkowo” zepsułem pewien wojskowy sprzęt ludziom i musiałem gdzieś się ukryć, na dodatek Ci wredni ludzie zranili mnie. Chociaż nie dziwie im się. No i właśnie babcia mi pomogła, nie wiedziałem wtedy że jest elfką, pewnie byłem ślepy. Takiej rzeczy ciężko nie zauważyć. Ludzie i im podobne istoty rzadko nam pomagali. Było to niebezpieczne, większość z nich żyła pod przykrywką zwyczajnych obywateli.
- Tak byłem tam rzeczywiście.
- Kiedy dokładnie. – Dopytała samica.
- Nie wiem, na pewno była to wiosna. – No tak nie znał daty, ale przynajmniej wiadomo, że był w Japonio tak ładnej porze roku. – Może tam mnie widziałaś. Ja mogę Cię nie pamiętać bo byłem ranny i na dużo spałem. –Właściwie niezależnie od sytuacji dużo spał, ale lepiej się tym nie chwalić.
- Pewnie się tam spotkaliśmy.
- No i widzisz zagadka rozwiązana. – szykowałem się do odlotu, od dwóch dni nie miałem nic w pysku. Po tych dwóch dniach znajomości całkiem lubiłem Naoto. Chociaż coraz bardziej mnie denerwowała. Spojrzałem na nią jeszcze raz, by upewnić się czy nie chcę ode mnie jeszcze czegoś.
( Naoto?)

sobota, 2 sierpnia 2014

Od Rina CD Saphiry

Rin skinął głową w zrozumieniu, po czym zerknął na trawę. Kucnął i palcami przeczesał źdźbła wyczuwając na nich rosę. Uśmiechnąwszy się lekko, zamachał kilka specyficznych ruchów palcami nad kępką trawy. Kropelki wody z trawy uniosły się i zatrzymały w powietrzu. Zaciekawiona Saphira spojrzała na to zjawisko. Rin poruszył trzema palcami, a woda złączyła się i utworzyła wodną różyczkę.
- Widzisz, ja smokiem wody. - zaśmiał się cicho.
Dziewczyna patrzyła jak chłopak obraca różyczkę w miejscu, po czym opuścił władzę nad wodą, a ta opadła na trawę z małym pluskiem.
- Była ładna. - powiedziała cicho, po czym dosyć szybko odwróciła wzrok i spojrzała na taflę wody w jeziorze.
Zadziwiony Rin jej zachowaniem cicho westchnął.
- Nadal kłopoczesz się tym pocałunkiem ? - kucając patrzył na nią - No już, przecież to na potrzebę naszego zostania przy życiu, kotku. - mimowolnie parsknął śmiechem.
Nagle zapadła dziwna, krępująca cisza. Chłopak usiadł koło niej po czym lekko tryknął ją łokciem. Spojrzał na nią szkarłatnymi, błyszczącymi oczami, po czym zwrócił je na księżyc.
- Kotku, no. - zaśmiał się cicho.
- Głupek . - dziewczyna parsknęła śmiechem, po czym ponownie zadrżała.
Obejrzała się, a jej ciało przeszły dreszcze.
- Nie martw się. - powiedział cicho Rin, po czym lekko objął ją ramieniem opiekuńczo.

< Szubidubidu *^* XD >

Od Miluei CD Ifrysa

- Nie jestem żadna Nidhi!- krzyknęłam wybiegając za nim w deszcz również zmieniając się w smoka, po chwili leciałam już obok niego
- No to co?- spytał złośliwie
- To to, że jestem od ciebie nieco dużo starsza, więc zważaj sobie na słowa- powiedziałam zirytowana jego zachowaniem, taki młody a umie zaleźć za skórę.
- Hahaha bywa- zaśmiał się ironicznie
- Wiesz co? Jesteś strasznie denerwujący, ale jakoś da się z tobą wytrzymać. Nawet jeśli to z trudem to przychodzi. Poza tym patrz jak lecisz- wymawiając to zdanie uśmiechnęłam się złośliwie i uderzyłam go lekko ogonem, też zaś na chwilę stracił równowagę.
Widząc jak się chwieje wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.

<Ifryś xd?>

Od Naoto CD Naberiusa

Zaprzeczyłam milczeniem. Roztrzaskałam lód o gałąź. Gdyby nie fakt, że smok jest ze stada, pewnie bym go zaatakowała. Uznałam, że nie ma sensu dalsza rozmowa, więc wzbiłam się w powietrze i poleciałam coś zjeść.
-Hej! -zawołał za mną smok -Dokąd lecisz?
Zignorowałam go. Chyba smokowi się to niespodobało. Dogognił mnie i naburmuszony leciał obok.
-Czego chcesz? -warknęłam
-To ty mi powiedz czego chcesz! -smok nie wytrzymał już- Straszysz mnie z samego rana i pytasz, czy może cie nie znam! A gdy odpowiaam, że nie i nie mogę ci pomóc tak poprostu sobie lecisz!
-Nie chcę marnować swego czasu... -odpowiedziałam spokojnie.
-Twojego czasu?! To ja tu marnuję czas i to przez ciebie!
Nagle mnie oświeciło.
-Czy byłeś może kiedyś u babci Takako?
-Co?! -smok nie wiedział o co mi chodzi.
-Gdy byłeś w Japonii, czy byłeś u babci Takako? Tak staruszka - elfka, która pomaga japońskim smokom i innym mistycznym stworzeniom. -wytłumaczyłam.- Byłeś u niej?

Naberius?


piątek, 1 sierpnia 2014

Od Saphiry CD Rin'a

- Dojdę sama.
- Wolę mieć pewność.
Szliśmy juz długo, mijając w milczeniu wysokie drzewa. Musieliśmy także wspiąć się na wzgórze ~ no niestety innej drogi nie było ~ na tym szczycie nie rosły żadne drzewa, leżał tam tylko jeden samotny, powalony pień. Ze wzgórza roztaczał się piękny widok na jezioro oświetlone blaskiem księżyca. W sumie, i tak bym nie zasnęła wiec chyba się tam wybiorę.
- Możesz już iść, poradzę sobie..
- Idę z tobą nad jezioro.
- Zaraz co? Skąd... eh, idę sama.
- Dobra to ty idź sama ja za chwile przyjdę i powiem że się zgubiłem - zniknął w cieniu góry. Gdy już byłam wystarczająco blisko nagle coś usłyszałam.
Co to było?! Co to, do licha, było?!.
Przystanęłam i zaczęłam nasłuchiwać, ale dźwięk się nie powtórzył. Powoli odwracałam się i spojrzałam pomiędzy drzewa. Usiłowałam przeniknąć wzrokiem otaczającą mnie ciemność. Już miałam ruszyć dalej, gdy po swojej prawej stronie znowu usłyszałam cichy szelest. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam...wiewiórkę.. Nagle ktoś złapał mnie za ramię gdy byłam już dokładnie przy jeziorze.
To był Rin.
Tak mi ulżyło, że aż odsunęłam się na ziemię i Usiadłam. Boże, moje serce, moje serce. Chyba właśnie przeżyłam zawał..
- Co ty...-wymamrotałam
- Zgubiłem się, zaraz, nic ci się jest? - spytał i ukucnął obok mnie.
O proszę, TERAZ się odezwał. Rychło w czas...
- Nic mi nie jest?! Mało nie dostałam zawału, oczywiście o ile go nie dostałam, musiałeś mnie straszyć?!
- Zgubiłem się -uśmiechnął się - Boisz się ciemności?
Moja mina teraz nabrała powagi.
- Jestem smokiem słońca, gdy słońce się chowa wchodzę w taką jakby panikę, nie mam tak dobrego wzroku w nocy i ogólnie po prostu gdy nie ma słońca jest stres.

< Rin? XDDDD no co, no co XD >

Od Rin'a CD Saphiry

Rin przygotowany był na to co mogła wymyślić Saphira. Mimo to zarumienił się nieco. W duchu cieszył się natomiast, że ludzie odeszli. W sumie jego zdaniem był to jedyny dobry pomysł, na to by poszli gdzieś indziej. Byłoby gorzej, gdyby spostrzegli ich oczy, czego jednak nie dojrzeli. Szło to na rękę smokom w ludzkiej postaci. Rin po opamiętaniu się podbiegł pospiesznie do dziewczyny i z uśmiechem rzucił.
- Słodka jesteś jak się kłopoczesz.
Saphira jednak nadal zakłopotana, ale dodatkowo nieco zirytowana odwróciła się w jego stronę i spojrzała mu w oczy, przez pewną chwilę Rin ujrzał rumieniec na jej twarzy, chyba, że to tylko złudzenie. Musiał też przyznać, że białowłosa nieziemsko wyglądała w blasku gwiazd i księżyca.
- Za dużo mówisz i jesteś zbyt śmiały. To czasem takie denerwujące . Powiedziałam, że muszę iść. - zaczęła dziewczyna.
- To ty wpadasz w słowotok, nie ja. - wyszczerzył się w uśmiechu chłopak.
Saphira wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, otworzyła usta, ale jednak zamknęła je w namyśle. Wiatr zawiał i rozwiał włosy obojgu.
- Skoro idziesz z chęcią cię odprowadzę. - uśmiechnął się szarmancko.

< I co i co ? XD >


Wyniki Konkursu

Miano Bety oraz wygrana jednorożca otrzymuje...

Naberius !

Idealne wyjście z sytuacji, gratuluję !

Adminka Mel :)

*wszystko zostanie dodane jutro a najpóźniej pojutrze ponieważ wyjeżdżam*

Od Saphiry CD Rin'a

Ch***ra co by tu robić.. Tylko ta myśl nasuwała się dziewczynie do głowy albo zmienić się w smoka i walczyć albo udawać parę bo wszyscy nawet idioci wiedzą iż smoki jako para ZAZWYCZAJ nie chodzą w ludzkiej formie..a ja właśnie Lubie. Nie no, przecież to będzie głupie..I tak robiło się już ciemno, cały las był zalany księżycową poświatą. Spojrzałam w górę, księżyc w pełni -aż ciarki chodzą po plecach. Las wyglądał jakby zasnął oprócz ludzi. Normalnie, w ciągu dnia jest tu bardzo głośno : śpiewają ptaki i słuchać szum drzew teraz panowała niezmącona cisza. Wszytko wyglądało jak we śnie, zastanawiałam się tylko zrobić "to" czy wybrać opcję smoka? Te myśli były bardzo męczące. Ciągłe skupienie wyczerpywało mnie bardziej niż ruch i nocny chłód wdzierający się wszędzie. Dobra, raz kozia śmierć.
Saphira wzięła Rina za ręce chwile mu się przypatrywała z wyraźnym stresem a potem bardzo szybko go...no... pocałowała...tak właśnie..ale ludzie sobie opuścili znów...i poszli..Bogu dzięki..a w sumie nie, teraz była tak zawstydzajaca chwila że dziewczyna wolałaby wpaść w ręce ludzi. Gdy oni poszli szybko oderwała się i odwróciła się.
- No właśnie na mnie eee juz pora, wybacz za to ale wydawało mi się koniecznie No to.. no to cześć.. -powiedziała i szybkim krokiem ruszyła przed siebie.

< Ale bania XDD Rin? >


Od Rin'a CD Saphiry

Chłopak z uśmiechem patrzył na Saphirę. Już zdążył ją polubić. Śmiech, zabawa i poczucie humoru, to wszystko co uwielbiał. Cieszył się, że z tą dziewczyną może się powygłupiać, a ona nie obraża się o byle co. To miłe spędzanie czasu płynęło wolno, co było dobre. Nagle oboje usłyszeli szuranie i łamanie gałęzi. Popatrzyli na siebie i prędko pojęli, że to ci sami ludzie. Rin westchnął cicho i zerknął na Saphirę z pytającym wzrokiem. Zrozumiał, że ludzie ich obserwują. Lekki dreszcz przeszedł jego ciało. Starał się ukryć swój wzrok.
" Udawaj, że ich nie spostrzegasz. Są dobrze ukryci, chcą sprawdzić, czy jesteśmy na pewno jednymi z nich. " przekazał jej mentalnie i nieco przybliżył się do dziewczyny. Nie wiedział co miał zrobić, czuł na sobie presję. Czuł się bezradny, nie wiedząc co począć. Patrzył w ziemię, kryjąc swoje oczy, Saphira robiła to samo. Rin myślał gorączkowo ... Myślał i myślał, a ludzie patrzyli na nich nieubłaganie, kiedy kątem oka dostrzegł, że gońcy wolno zbliżają się do nich, chwycił delikatnie dłoń dziewczyny. Ludzie nagle zatrzymali swe działania i opuścili broń. Saphira nie ukrywała zdziwienia. " Co mam zrobić ? " spytał ją mentalnie.

< Saph ? ^^ I co teraz ? XD>


Od Ifrysa CD Miluei

Skupiłem umysł na własnym ciele i uspokoiłem się. Wkrótce pewnie i moja aura uległa zmianie. Ignorując dziewczynę, podszedłem do wyjścia z groty i zapatrzyłem się w krople deszczu. Po kilku minutach podeszła do mnie i delikatnie dotknęła ramienia, przypominając o sobie.
- Czego, więc chcesz? - powiedziała z irytacją.
- Teraz twoja aura jest niebieska. - zaśmiałem się złośliwie - Chciałem cię lepiej poznać, bo rzadko miałem okazję widywać smoki twojego gatunku.
- To wszystko? - oparła gniewnie dłonie na biodrach - Po to mnie tu przywlokłeś? - wskazała ścianę deszczu.
- Lubię przygody. - odwróciłem się twarzą do dziewczyny i delikatnie ująłem jej brodę. Jako człowiek byłem wyższy, więc z góry spojrzałem jej głęboko w oczy - Jak widać wybrałem złe towarzystwo.
Odwróciłem się błyskawicznie na pięcie i wybiegłem w deszcz, który na szczęście osłabł nieco. W biegu zmieniłem postać na smoczą i wzbiłem się w powietrze. Stworzyłem wokół siebie gorącą aurę tak, że woda wyparowywała z sykiem, nim zdążyła dotknąć moich łusek.
- Żegnaj Nidhi. - krzyknąłem w przestrzeń, mając nadzieję, że mnie usłyszała.

<Miluei?>


Agreen

 Vegsundvaag by Akeiron
Imię: Agreen
Przydomek/Pseudonim: Green, Zoe (jako człowiek używa drugiego imienia)
Rasa: Smok lodu z domieszką smoka wody
Stanowisko: Strateg
Motto: Żyj tak, jakbyś miał umrzeć jutro.
Płeć: Smoczyca
Wiek: 923
Pochodzenie: Rosja
Charakter: Smoczyca ta charakteryzuje się swoim prostym podejściem do życia. Korzysta z niego w każdy możliwy sposób i stara się nie marnować żadnego momentu. Oprócz tego jest dość sarkastyczna i szczera do bólu, ale wzbudza zaufanie, często szacunek. Jest ona bowiem też błyskotliwa i inteligentna. Mimo iż potrafi zirytować każdego, służy pomocą i dobrą radą. Jej niezliczony zapas energii potrafi zadziwić, ale bywa wnerwiający... Woli samotność od tłumu, co nie znaczy, że unika reszty. Często ukrywa fakt, że posiada uczucia. W rzeczy samej jest empatycznym stworzeniem, tylko lubi sprawiać wrażenie kogoś innego. Jej dużą zaletą jest umiejętność logicznego myślenia, a wadą lenistwo. Mimo wszystko jest obiektem godnym uwagi.
Aparacja: Jako smok, Agreen jest przeciętnych rozmiarów, o białej barwie. Jej skrzydła są dość spore, jednak dzięki umiejętności ich składania, często zdają się być mniejsze, niż są w pełnej rozpiętości. Nieco przydługi korpus Green umieszczony jest na chudych, acz masywnych nogach, które to zakończone są ostrymi szponami na cienkich palcach. Na łokciach przednich nóg znajdują się płetwy, odziedziczone po swoich "wodnych" przodkach. Przez cały grzbiet przebiega grzebień, podobny do tego na głowie smoczycy. Jej pysk nie należy do najdłuższych, a nozdrza na nim się mieszczące są małe, podobnie zresztą do dwukolorowych (lewe lila, prawe niebieskie) oczu. Łuski mają spory rozmiar i są wyjątkowo twarde. Każda część skrzydeł zakończona jest kolcami, a ogon dużą płetwą.
Jako człowiek natomiast, Zoe jest dziewczyną dość wysoką, o młodym wyglądzie i pięknej, kuszącej twarzy. Jej blond włosy są naprawdę długie, sięgają jeszcze za pas. Ma idealną sylwetkę.
Sympatia: Brak...
Umiejętności specjalne:
• Odczytanie emocji innych (nie mylić z empatią)
• Panowanie nad lodem (w tym częściowo wodą)
Umiejętności: Zoe zdaje się być wątła i nic nie warta, podczas gdy naprawdę jest wyjątkowo silna i szybka. Dobrze manewruje w locie. Jako częściowo wodny smok, uwielbia i potrafi pływać. Może na lądzie w smoczej postaci bywa fajtłapowata... W sumie nie tylko na lądzie i nie tylko w smoczej postaci, ale to też nie zawsze. Warto tylko wspomnić o chowanych skrzydłach, które dają jej większą manewrowość.
Rodzina: Brak żywych członków
Historia: Dawno temu, w małej, niemalże nikomu nieznanej wiosce urodziła się mała dziewczynka. Mimo iż zdawała się być zwykłym dzieckiem, taka nie była. Odziedziczyła po matce coś niezwykłego - była smokiem. Rodzice ukrywali tą wiadomość, ze względu na innych ludzi, jednakże wszystko wychodzi kiedyś na jaw... Mieszkańcy zaczęli coś podejrzewać, a co za tym idzie - smocza rodzina musiała opuścić ten teren. Nie mogło być jednak tak łatwo, w tamtych czasach cała magia była tępiona, a zatem uciekinierzy nie mieli szans. Dziewczynka liczyła sobie pół roku, a jednak przetrwała. Jako jedyna.
Została znaleziona niedługo później przez pewną kobietę. Ona, zwana Felin, zajęła się wychowaniem dziecka, nazwanego przez nią Agreen. Nauczyła ją wszystkiego, czego mogła i traktowała jak własną córkę. Dziewczyna nie miała pojęcia, że Felin nie była jej biologiczną matką.
Agreen pierwszy raz zmieniła się w smoka przy jeziorze. Miała osiem lat i robiła wianki. Gdy podeszła do wody, żeby wpuścić do niej swe dzieła, stało się coś niezwykłego... Woda zaczęła wirować, a później zamarzła. Strasznie jej się to spodobało, więc bawiła się dalej. Akurat, kiedy przechodził człowiek...
Kiedy Felin znalazła swą przybraną córkę koło zamarzniętych szczątek mężczyzny, życie małej zmieniło się zupełnie. Przerażona kobieta trzymała ją niemalże w zamknięciu, wmawiając, że inni ludzie są źli. A kiedy Agreen wychodziła na zewnątrz, miała podawać się za Zoe. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie popełniła jednego głupiego błędu...
Wracając z bazaru, Zoe zmieniła się w smoka, aby szybciej dotrzeć do domu. Nie przewidziała, że ktokolwiek może to zauważyć. Ale tak się stało. Przerażona kobieta powiadomiła o tym straże i dom Felin oraz Zoe został zmieciony z powierzni ziemi. Z dorosłą kobietą w środku... Po tym wydarzeniu Agreen zaczęła samotny tryb życia. Rzadko zamieniała się w smoka, a gdy już to robiła, to w odludnych miejscach. Do tego zachowała wieczną młodość.
Po wielu, wielu latach na niebie pojawiło się coś nowego... Stado smoków przeleciało nad jej kryjówką. Zobaczywszy to, Agreen wzbiła się w powietrze. Po wielu godzinach podróży, wszystko się zmieniło. Wyspa pełna tych niezwykłych stworzeń miała odmienić jej życie... Czy tak się stanie..?
Steruje: Siwa klacz
 White Dragon by BenWootten

Od Amy CD Aventy'ego

Dotarliśmy do mojej jaskini po jakiś 5 minutach, wszędzie zaczęło ciskać piorunami. Bałam się burzy, nigdy jej nie lubiłam rozpaliłam ognisko na środku jaskini. Moje skrzydła musiały się wysuszyć, miałam nadzieję że niedługo się rozpogodzi. Ogrzewałam się przy płomieniach ogniska, zaraz potem dołączył do mnie samiec. Przysiadł obok mnie i też zaczął się suszyć.
- Nie lubię burzy. - Przerwałam tą cisze.
- Burza jest fajna - Odpowiedział Avy
- Ja nie lubię z racji tego, że wtedy nie mogę latać co jest lekko uciążliwe.
- Rozumiem - spojrzał w stronę wyjścia, w powietrzu wyczuwało się negatywną energie.
- Chyba zbiera się na coś większego. - Rozłożyłam skrzydła, pióra dotknęły ognia, ale nawet się nie spaliły.
- Możl... - Jego wypowiedź przerwał huk, był to odgłos strzału.
- Kurde... Ludzie... - Wstałam, byli niedaleko chyba znaleźli nasze ślady.

< Avy ? ;3 >

Od Saphiry CD Rin'a

- Jaki pewny siebie no nie wierzę - wybuchła śmiechem.
- No co - też zaczął się śmiać.
- Wariat.
- Wcale nie.
- WARIATOWY WARIAT.
To że była jesień ma swoje plusy, gdy przechodzili koło jednej wielkiej kupki liści dziewczyna szybko popchnęła go a on powędrował prosto ... na liście, tak się zakopał że prawie nie było go widać.
- Rin? - Saphira powiedziała pełna niepokoju gdyż chłopak nie wynurzał się z liści.
- Riin ? To nie jest śmieszne.
Cisza, nadal nic. Dziewczyna zaczęła powoli odkrywać liście i nagle... Rin wyskoczył i wciągnął ją do liści. Saphira szybko się otrzepała.
- No wiesz ty co?! - Dziewczyna stała się niewidzialna.
- Sap?
W odpowiedzi usłyszał tylko ten jej "uroczy" śmiech który dochodził nie wiadomo skąd. Tak naprawdę Saphira krążyła wokół niego bezszelestnie żeby zobaczyć jego reakcje.
- Ha Ha no śmieszne - powiedział zrezygnowany.
Dziewczyna nie czekała długo, rzuciła się mu na plecy z zaskoczenia jednocześnie go przewracając już gdy stała się na nowo widzialna. Oboje wybuchli śmiechem.
- Wariatka - powiedział śmiejąc się.
- Wariat - odpowiedziała robiąc to samo.

< A ty na to ? XDD Rin ? >

Od Rin'a CD Saphiry

Chłopak popatrzył na nią i cicho parsknął śmiechem. " Nic nie było " powtórzył dziwnie ucieszony. Rozejrzał się po chwili i jakby cicho oddychając z ulgą powiedział.
- Co powiesz na spacer ? Jednakże w ludzkiej postaci. W końcu mogą się tu jeszcze kręcić. - wyszczerzył się w uśmiechu.
Dziewczyna myślała .. Myślała długo lecz skinęła w zgodzie z głową.
- Jeśli będą się kręcić zrobisz coś równie głupiego co ? Skoro tak to chyba sobie odpuszczę. Nie wiem czy chcę więc brać w tym udział. Może powinnam już wrócić. Z drugiej strony ... - chłopak przerwał jej przykładając lekko palec do jej ust, by zamilkła, zaśmiał się przy tym.
- Słowotok. Powinno się to leczyć. - parsknął śmiechem - Więc skoro się zgodziłaś to chodź. - kontynuował.
Rin to nader śmiały osobnik. Może nie było to zbytnio dobre i przyjemne, ale co poradzić, taki już jest. Nic raczej tego nie zmieni, powiedzieć można, że dobrze mu z tym. Ciekaw był natomiast co sądzi o tym Saphira, jednak wolał nie wnikać w jej umysł i odczytywać jej myśli. Ruszyli ramię w ramię, obok siebie wzdłuż lasu, w którym się już znajdowali. Brązowowłosy zechciał przerwać ciszę, która trapiła ciągle jego uszy.
- Nie mów też, że źle ci było w moich ramionach. - uśmiechnął się patrząc na nią kątem oka.

< Więc co ty na to ? ^^ XD >

Od Naberiusa CD Naoto

- Czy w przeszłości przydarzały Ci się zaniki pamięci, długotrwałe amnezje, choroby wrodzone związane z pamięcią?
- Czy ty sugerujesz, że jestem jakaś nienormalna? – ups chyba troszkę ją zdenerwowałem.
- Nie nic z tych rzeczy. Twierdze po prostu, że przez wydarzenia z przeszłości zapomniałaś mnie. – starałem się ją uspokoić. Dolatywaliśmy do jakiegoś lasu. Wleciałem między drzewa i wylądowałem, a samica zaraz za mną. Naoto nie odpowiedziała jednak na moje pytanie, może jednak trafiłem w sedno.
- Opowiedz mi o swojej przeszłości. – zerknęła na mnie podejrzliwie. Po długim czasie wreszcie się przełamała.
- Żyłam sama, pewnego dnia złapali mnie naukowcy, ale im uciekłam. – spodziewałem się dłuższej wypowiedzi.
- Coś jeszcze?
- Nie.
- Na pewno. Wydaję mi się że kłamiesz. – Była trochę zdenerwowany.
- Na pewno.
- Słuchaj powinnaś…- nie dokończyłem, Naoto zdenerwowała się. Rzuciła się z kłami w moją stronę. Zareagowałem instynktownie. Uchyliłem się i dotknąłem ją. Jej łapa była cała w lodzie. Samica wpatrywała się w nią.
- Przypominasz coś sobie? – spytałem cicho.
( Naoto?)

Od Wichury - Na konkurs

Obudziłam się na płynącym w lawie kamieniu,a dziwna postać wpatrywałą się we mnie.Próbowałam się poruszać,ale nie mogłam.Pomyślałam,że ta zjawa mi to zrobiła i zionęłam ogniem prosto w nią.Ona tylko przesunęłą się w lewo i się nie spaliła.Kamień był coraz bliżej wodospadu lawy,a ja poddałam się i czekałam na śmierć.Po chwili wpadłam na błyskotliwy pomysł.Zionęłąm w głąz na suficie który spadł prosto przed kamieniem na którym dryfowałam.Kamień zatrzymał się na głazie,który wystawał z lawy,ale wiedziałąm że za chwile odpłyne więc myślałąm dalej.Zrozumiał ,że jak chcę przeżyć to muszę się poświęcić.Postanowiłam odepchnąć się ogonem,który ledwo wystawał z łańcuchów.Chciałam go już zanurzyć,ale postać krzyknęła:
-Nie!-Krzyknęła i rzuciła włucznią w mój łańcuch,który rozpadł się na dwa kawałki.Postać rozpłyneła się w powietrzu,a ja lecąc poszukałam wyjścia.

---------------------------------

Troszkę krótkie, ale naprawdę fajne :)

Adminka Mel

Od Miluei CD Ifrysa

- A więc gdzie dokładnie lecimy...?- spytałam patrząc niewzruszona na smoka
- Em...Yyy... W tamtą stronę- powiedział z pośpiechem i wskazał las przed nami.
- Skoro juz musze z tobą locieć to przynajmniej ci się przedstawię. Jestm Miluei, ale dla znajomych Mila- spojrzałam na niego spokojnym wzrokiem
- Ifrys, dla znajomych Ignis- powiedział uśmiechając się ironicznie
- Ifrys? Ignis? W sumie na jedno wychodzi- wzruszyłam ramionami.
- Nooo, ale jednak jest mała różnica-
- Pff może i jest...- westchnęła- Daleko jeszcze?
- Em nie... Chyba...- ostatnie "chyba" wypowiedział jakoś ciszej
- Hm? Jak to "chyba"?- spytałam lekko zdenerwowana
Nie zdążył mi odpowiedzieć. Wlecieliśmy w ciemne chmury, zaczęło padać a wiatr zmusił nas do zejść na ziemię. Kiedy wylądowaliśmy zaczęła się ogromna ulewa. Nie daleko była mała, opuszczona jaskinia, ale mogliśmy się tam zmieścić tylko jako ludzie. Kilka minut później siedzieliśmy w ludziek postaci w jaskini, a raczej grocie. Spojrzałam na chłopaka. Jego aura była niebieska, co oznaczało że jest lekko zdenerwowany.
- Czemu jesteś zdenerwowany?- spytała lustrując go bacznie wzrokiem
- Skąd wiesz że jestem? Wcalke nie jestem zdenerwowany...- tłumaczył się
- Nie kłam. Widzę twoją aurę i jest niebieska, czyli jesteś zdenerwowany. O co chodzi?- nadal dociekałam, a mój wzrok rządał odpowiedzi od chłopaka.

<Ifrys?>

Od Ifrysa CD Miluei

W milczeniu obserwowałem, jak smoczyca drży ze strachu. Zmarszczyłem pysk udając rozdrażnionego, jednak dyskretnie podziwiałem jej ubarwienie. W moich stronach rzadko widywałem Smoki Nocy tym bardziej z domieszką krwi tygrysich. Po raz pierwszy miałem okazję przyjrzeć się jednemu z nich z bliska.
- Jeszcze raz dziękuję. - powiedziała cicho, wyrywając mnie z zamyślenia.
Rozłożyła skrzydła szykując się do odlotu.
- Zaczekaj! - zawołałem, nim zdążyłem ugryźć się w język.
Smoczyca znieruchomiała w oczekiwaniu. Przyglądała mi się nieufnie.
- Chyba jesteś mi coś winna. - uśmiechnąłem się przebiegle - Za uratowanie życia i podróż na gapę.
- Czego chcesz? - w głosie dosłyszałem nutkę złości.
- Pomyślmy... - przymknąłem oczy, jednak tylko tyle, by móc nadal obserwować niezwykłą towarzyszkę - Chciałbym, żebyś pomogła mi rozwiązać pewien problem. To drobiazg, ale dla mnie dość istotny. To jak? - spojrzałem w błękitne oczy jak niebo w letni poranek.
- Czym dokładnie jest ten.... problem? - powiedziała z ledwie wyczuwalną niechęcią w głosie.
- Poleć za mną to zobaczysz. - nie czekając na odpowiedź, wzbiłem się pospiesznie w powietrze.
Dyskretnie zerknąłem za siebie, smoczyca leciała tuż za mną. Była niezwykle zwinna i szybko mnie dogoniła.
- Podróż do celu zajmie nam trochę czasu. - uśmiechnąłem się złośliwie, jednak w duchu przekląłem sam siebie.
Nie miałem żadnego pomysłu czym może być owy "problem". Chciałem się jedynie cieszyć jej towarzystwem.

<Miluei?>

Od Naoto CD Naberiusa

-Hmm... -nie mogłam przypomnieć sobie skąd znam smoka. Charkterystyczne futro powinno łatwo zapaść mi w pamięć...
-Mam takie pytanie - zagaił smok - Czemu tak bardzo zależy ci na dowiedzeniu się skąd się znamy.?
-To jest trudne do wytłumaczenia. -powieziałam tylko. niezbyt lubię zwierzać się obcym smokom... ale czy on napewno jest obcy? Uległam jednak jego proszącemu wzrokowi.
-Od czasu, gdy odprowadziłam cię do Alfy coś nie daje mi spokoju. -zaczęłam - Mam wrażenie, jakbym cię znała, ale nie mogę sobie przypomnieć ciebie, ani wydarzeń z tobą związanych.
Smok pokiwał głową ze zrozumieniem.

Naberius?

czwartek, 31 lipca 2014

Od Aventy'ego CD. Wichury

- O matko... ja cię skądś kojarzę, tylko skąd? - zaczęła się zastanawiać.
- Ee... ja cię wcześniej nie widziałem. - zaoponowałem.
Cisza.
-Yy... halo? Wichura? - pomachałem jaj łapą przed twarzą, ale pozostała kamienna i niewzruszona.
Po chwili, jakby otrząsnęła się z transu.
- Mówiłeś coś?
- Często tak masz? - zapytałem.
- Ee... ale co? - zdziwiła się.
- Ach, nie ważne. - zrobiłem niewinną minkę.
- Hej... o co ci chodzi?
- Nic, nic... - spojrzałem w niebo. Smoczyca rzuciła się na mnie ze śmiechem i oboje poturlaliśmy w dół zbocza śmiejąc się. Gdy już się uspokoiliśmy, Wichura zaproponowała:
- Może gdzieś polecimy? 
- No... tak jakby nie mogę.
- Dlaczego? - znowu się zdziwiła.
- To trochę wstydliwe... wczoraj walczyłem z innym smokiem i... chyba... - przerwałem na chwilę, bo wadera wpatrywała się e mnie swoimi głębokimi oczami. Nie wiedziałem co powiedzieć, bo to było irytujące, ale za razem słodkie, więc mamrotałem dalej: - bardzo prawdopodobne, że... ee... on... no... złamał mi ogon i nie będę mógł jeszcze przez kilka tygodni latać. Ekchm... - odchrząknąłem na koniec, widząc, że wadera nie reaguje.

<Wichura? Jest jakieś zdrobnienie dla Twojego imienia?>

Od Aventy'ego CD. Amy

- Może się gdzieś schowamy?! - próbowałem przekrzyczeć ulewę.
-Słusznie gadasz! - odkrzyknęła. Zwiedziliśmy:
*Las
*Ruiny zamku
*Opuszczone pieczary
*Bar Dragon Bolta 
i jeszcze wiele innych, ale nigdzie nie mogliśmy znaleźć schronienia, gdzie nie dotarłby deszcz.
- Może schowamy się u mnie?! - krzyknęła Amy.
- Racja! Mogłem wcześniej na to wpaść.
- W sumie szkoda! - rzuciła i puściliśmy się pędem do jej jaskini.

<Amy? Wybacz, że tak długo musiałaś czekać :$>

Od Aventy'ego CD. Luny

- Ech... nie martw się. Przecież nie odgryzę ci głowy. - wyciągnąłem do niej rękę uśmiechając się. Uścisnęła ją.
- Miło z twojej strony. - zaśmiała się. Ja również.  
- Co tu robisz tak późno? - rzuciłem, aby nabąknąć jakiś temat.
- Noo... - zawahała się. - Lubię tak sobie czasem popatrzeć na zachód słońca i księżyc. 
- A, jestem Aventy. - ukłoniłem się.
- O, miło. Już mi się przedstawiałeś, wiesz? - pokiwała głową i rozpromieniła.
- Oj tam, oj tam... - machnąłem łapą i spojrzałem w niebo. - Każdemu się zdarza.
- Może gdzieś razem polecimy? Strasznie mi się tu nudzi... - zmieniła temat.
- No... ee... widzisz... ja... no... nie bardzo mogę... - próbowałem jakoś delikatnie wyjaśnić.
- A ha. Rozumiem! Typowa wymówka dla smoka, który cię nie lubi! - żachnęła się i odwróciła na pięcie.
- Przestań! Nawet cię nie znam, więc nie mogę osądzić, czy cię lubię, czy nie! - teraz to ja uniosłem brwi. - Po prostu ostatnio walczyłem z innym smokiem i uszkodziłem sobie ogon, a teraz nie mogę latać, bo muszę poczekać, aż mi się zregeneruje!

<Luna? c:>

Od Aventy'ego - na konkurs

Ech... to był ciężki dzień... poznałem innego smoka, a on nie był zbyt przyjaźnie nastawiony i... podpalił mi ogon. No cóż, jakoś się uratowałem, ale wlokłem się po ziemi bo nie mogłem latać. No cóż... ważne, że cały nie spłonąłem. Wróciłem do jaskini cały zmęczony. Owinąłem ogon jakimś bandażem, który się pode mnie nawinął. Rozwaliłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem. Było mi tak przyjemnie ciepło... zbyt ciepło. Ale nie zwracałem na to uwagi, bo byłem skończonym leniem. Chciałem zmienić pozycję, ale nie mogłem się ruszyć. Aż wreszcie nie wytrzymałem i uchyliłem lekko powiekę, a widok ogromnie mnie zdziwił. Natychmiast podniosłem głowę, bo tylko nią mogłem ruszać. Zacząłem się nerwowo rozglądać. Wokół mnie płynęła dość wartko lawa, a ja znajdowałem się na dryfującym odłamku skalnym z adamantytu! Na szczęście on tak szybko się nie topi. Reszta mojego ciała była skuta łańcuchami. Skąd ja się tu w ogóle wziąłem?! Po chwili spostrzegłem, że nie jestem sam. Po drugiej stronie skały leżała jakaś postać. Była skulona, jedynie jej pozieleniała głowa z wielkim grzebieniem na karku wystawała z poza poruszanej oddechem istoty masy. Wpatrywała się we mnie swoimi pustymi, zaropiałymi ślepiami pokrytymi bielmem. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Chciałem coś wypowiedzieć, dowiedzieć się czegoś, ale strach niemiłosiernie ściskał moje gardło. Po kilku minutach wpatrywania się w istotę zdołałem wykrztusić:
- K... k-kim t-ty jesteś?
Nagle zamarłem. Widmowa istota zaczęła się z wolna podnosić. Ukazała swoje poharatane, pożółkłe podbrzusze. Było pokryte licznymi bliznami i cięciami. Zaczęła iść w moją stronę. Zacząłem się miotać, próbując oswobodzić, ale tylko pogorszyłem sytuację, bo więzy zacisnęły się mocniej. Przystanęła przy mnie.
- Ja? - powiedziała postać.
- A jest tu ktoś inny? - uniosłem brwi nabierając pewności.
- Podziwiam twoją odwagę, ale twoja arogancja mnie przerasta.
- To może mi powiesz chociaż, dlaczego tu jesteś i co JA tu robię?! - uśmiechnąłem się chytrze.
- Przestań! Nic ci do tego! - ryknęła rozsierdzona istota. Na tym opierał się mój plan ucieczki. 
- Bo? Chyba powinienem wiedzieć, co ja tu robię i w co mnie wmieszałaś, PASKUDO! - zwęziłem źrenice. Na mocniejsze słowa jako tak dziwnie nie było mnie stać (jak zwykle). 
- Teraz przebrała się miara! - krzyknęła tak, że półka skalna nadpękła. Uniosła łapę, chcąc mnie uderzyć. Przeturlałem się  na bok, a widmo trafiło w łańcuchy rozcinając je. Mój plan się powiódł, ale kiedy stanąłem na krawędzi adamantytu uświadomiłem sobie, że coś jest nie tak. Aa... już pamiętam. Przecież nie mogłem latać! "Smok" rzucił się na mnie, jednak ja odskoczyłem w bok. On ponowił próbę. Znowu odskoczyłem. Aż zauważyłem większą przeszkodę... wodospad. No, to po mnie. Widmo zaryczało i uniosło się w górę niknąc w oddali. Ja patrzyłem tępo w spadającą lawę kilkanaście metrów przede mną. Nie miałem zielonego pojęcia, co zrobić. Nagle zobaczyłem gruzek wystający z lawy. Podbiegłem jak najbliżej niego i chwyciłem z całej siły, ale kamień powoli zaczął mi się osuwać z nóg. Nie mogłem tak zostać więc odepchnąłem się od gruzka w stronę brzegu, ale nadal dzieliło mnie od niego kilka metrów. Albo spróbuję, albo spadnę do lawy, która mnie rozpuści i to będzie koniec. Trzeba spróbować! Naprężyłem się i... wystrzeliłem jak strzała odbijając się sprężyście od nagrzanego podłoża. Już prawie, już tylko kilkanaście centymetrów... i... wyciągnąłem ręce gotowy, aby wylądować. Ale w ostatniej chwili ledwo chwyciłem się jedną łapą półki skalnej. Potem dodałem drugą. Aż po krótkich staraniach wgramoliłem się na brzeg i odetchnąłem z ulgą.

-----------------------------

Świetne wyjście z sytuacji :)

Adminka Mel

Od Miluei - na konkurs

Było gorąco jak w piekle. Przyszłam do jaskini cała mokra jako człowiek. Tam zamieniłam się w smoka i zaczęłam chłodzić machając skrzydłami. Kiedy w końcu się ochłodziłam stałam się senna. Zasnęłam na swoim ulubionym kamieniu na końcu jaskini tam gdzie było najchłodniej. Kilka minut później już spałam. Jednak po jakimś czasie obudziłam się cała mokra.
- Co jest...- powiedziałam otwierając oczy i widząc wokół siebie lawę- Rany boskie co się stało?! Gdzie ja jestem?!
Próbowałam odlecieć, jednak bezskutecznie. Skrzydła były przykute łańcuchami. Na drugim końcu kamienia stała widmowa postać z...pustymi ślepiami?! Widmo uśmiechało się sarkastycznie, a wokół było pełno noży, skiekier, toporów itp.
- Czego ode mnie chcesz?!- wydarłam się
- Chcę twojej krwi, dzięki której stanę się nieśmiertelny i zyskam własne, ludzkie ciało...- mówił demonicznym głosem
- Czemu akurat mojej?!
- Ponieważ tylko smoki twotej rasy zawierają krew, która może zdziałać takie rzeczy. Jeśli nie będziesz się tak wiercić nawet nie zauważysz kiedy cię zabiję i umrzesz. A teraz nie ruszaj się...- powiedział biorąc wielki topór i podchodzac do mnie.
Spróbowałam uderzyć postać ogonem, ale tylko przez nią przenikł. Tym razem spróbowałam przemienić się w człowieka, jednak to nic nie dało.
- Nie martw się. Te łańcuchy mają specjalny czar dzięki któremu uniemożliwiają ci zmianę w człowieka- zaśmiał się
Na szybko wymyśliłam coś głupiego. Gdy próbował mnie unieruchomić jeszcze bardziej, wytrąciłam mu topór do lawy. Gdy ten tylko wpadł zaczął z niego wylatywać błękitny dym.
- Głupia! Coś ty zrobiła! Zabiję cię rozumiesz?! Zabiję a twoje zwłoki wyrzucę na pożarcie mantikorom! Albo nie, mam lepszy pomysł. Rzucę na ciebie zaklęcie, że nie będziesz mogła już do końca życia być sprawna. Twoja mowa stanie się bez sensu, będziesz mówić jakbyś nigdy tego nie umiała. Twoje ciało zacznął porastać grzyby i pleśń, a twoje barwy staną się tak samo brzydkie jak ty! Już nikt nigdy cię nie pokocha i będziesz cierpieć do końca życia! Buahahahahahahahaha!- krzyknął i zaczął wypowiadać zaklęcie.
Na początku unikałam uderzeń, ale gdy wiązka uderzyła w kamień i ten się stopił, wpadłam na świetny pomysł. Gdy miał już we mnie strzelać z obu rąk naprowadziłam na drogę ostrzału łańcuchy które natychmiast się stopiły. Wolna wzbiłam się w powietrze. Widmo wpadło w jeszcze większy gniew. Zaczął się wydobywać z niego przeraźliwy krzyk, a z ust i wnęk oczu wychodzić straszne potwory. Otoczyły mnie ze wszystki stron, a widmo śmiało się jeszcze bardziej przeraźliwie niż brzmiał jego krzyk. Nagle od góry poczułam chłodny powiew wiatru. Miałam już tam lecieć, ale widmo zorientowało się i zastawiło jedyną drogę ucieczki. Jaskinia z lawą była ogromna.
- Złap mnie jeśli potrafisz. Pokrako- powiedziałam podkreślając "pokrako" i lecąc na drugi koniec jaskini.
Tak jak myślałam wszystkie potwory włącznie z widmo zaczęły mnie gonić. Długo krążyłam po sali, aż w końcu triumfalnie wzbiłam się w górę na powierzchnię. Zaczęrpnęłam świeżego powietrza. Gdy tylko zorientowałam się że potwory chcą wylecieć za mną, wzięłam kilka największych kamieni jakie znalazłam i zasłoniłam wejście aby już nikt tam nie wpadł. Zmęczona wróciłam do swojej chłodnej jaskini. Gdy miałam się już położyć najpierw dokładnie sprawdziłam moje legowisko aby już nigdy w życiu się tam nie znaleźć.
 ------------------------------

Bardzo mi się podoba twoja wena i rozpracowanie tematu :)

Adminka Mel "Jury"

Od Saphiry CD Rin'a

- Jesteś największym wariatem jakiego spotkałam - powiedziałam nadal zaskoczona.
- To było....najsłuszniejsze wyjście. - mruknął odwracając wzrok.
- Wcale nie ! Panie mądralo, mogliśmy zginąć. Dziwne że nie zdziwili się co robi para nastolatków na smoczej wyspie (ewidentnie podkreśliłam "smoczej") skoro mamy do tego tą ludzką? To dość zaskakujące nieprawdaż? Najwidoczniej wpadliśmy na stado ludzi-debili i nam się poszczęściło. Ah, a gdyby zajrzeli nam w oczy? Dobrze wiesz że nasze oczy różnią się od ich oczu ! Najlepsze wyjście to było uciekać, gdyby nie to że są....debilami wpadlibyśmy w ręce ludzi, nigdy więcej...
O nie, na litość boską niech mnie ktoś zatrzyma; dlaczego za każdym razem, kiedy tracę zdolność myślenia dostaję słowotoku?
Zaraz, on się do mnie zbliża.
Dlaczego się zbliża?
- Zawsze mówisz za dużo? - zaśmiał się.
- Tak, zdecydowanie takie są fakty, a na dodatek nikt nie może zrozumieć co wygaduje, to jest jakiś absurd, bo nawet ja nie za bardzo rozumiem, a właściwie rozumiem, ale nie wszystko, więc gadam dalej, chociaż jakaś część mnie każe mi przestać i...
Znowu to robię... Chociaż wiem na jaką idiotkę wychodze.
- No dobra, nic nie było - mruknęłam siadając na jakimś zwalonym pniu.
Między drzewami, gałęziami róż znów przemyka lekki wietrzyk, teraz już wiem że ludzie to idioci, są już daleko, uwierzyli że jesteśmy jednymi z nich, hah żałosne..
- No dobra eee...więc dziękuje. - wymamrotałam.

< Ty..Mądralo XD Rin? >

Od Miluei Do Ifrysa

Wysoko w chmurach było pięknie. Szkoda tylko że silny podmuch wiatru wyprowadził mnie z niezbędnej równowagi. Podczas spadania ze strachu niekontrolowanie zamieniłam się w człowieka. Przez cały czas spadania krzyczałam. Nagle leciał podemną jakiś smok i nie wiem jak to się stało, ale spadłam na jego grzbiet. Odruchowo złapałam się go, a ten zaczął wierzgać.
- Złaź ze mnie- mówił zdenerwowany próbując mnie zrzucić
- Nie! Proszę! Odstaw mnie na ziemię i dam ci spokój! Prosze nie zrzucaj mnie!- krzyczałam, ten jakby litując się odstawił mnie na ziemię
Gdy tylko dotknął ziemi szybko zeskoczyłam z jego grzbietu, ale ze wcześniejszego strachu zostały mi nogi jak z waty. A co za tym szło? Gdy tylko zeskoczyłam od razu się wywaliłam. Ze strachu że smok będzie chciał mnie zabić sama się w niego przemieniłam. Smok okazał się być trochę mniejszy ode mnie.
- Dz- dziękuję że mnie wtedy nie zrzuciłeś mimo iż jednak próbowałeś to zrobić...- starałam się być miła najbardziej jak tylko mogłam.

<Ifrys?>

Od Naberiusa - na konkurs

Dzień było deszczowy, próbowałem upolować sarnę. Po jakimś czasie nawet mi się to udało. Syty oraz mokry wróciłem do swojego legowiska. Byłem zbyt zmęczony by zrobić cokolwiek. Po prostu położyłem się w moim legowisku. Sen wydawał mi się nadzwyczaj krótki. Obudziła mnie dość nieprzyjemna woń, a także niezwykłe gorąco. Jeszcze przed otwarciem oczu próbowałem się przeciągnąć. Coś jednak krępowało moje ruchy. Otworzyłem oczy i powiedziałem:
- O matko! – Dookoła mnie była lawa. Prawdziwa lawa. Skąd ona się wzięła w moim legowisku! Rozejrzałem się dokładnie. Leżałem na kawałku skały. Związany łańcuchem lub czymś podobnym. To nie było jednak najdziwniejszy. Na drugim kawałku skały stała postać. Kształtem przypominał człowieka. Była to jedyna wspólna cecha. Istota wyglądała jak zrobiona z cienia. Oczy miała puste, całe widmowe ciało miała w ranach. Stwór spojrzał na mnie, przynajmniej tak myślałem gdyż nie miał źrenic.
- Co ty jesteś? – wykrztusiłem.
- Jam jest wielki czarnoksiężnik, jednak ty bestio nie zasługujesz by znać me imię. – Wtedy też dostrzegłem kolejną rzecz. Za istotą stal kocioł, dookoła najróżniejsze składniki. Sporo ziół, ale nie tylko. Dostrzegłem tam rzeczy które mnie przeraziły. Rogi jednorożców, skrzydła jakiegoś ptaka, kości jakiegoś zwierzęcia i butelkę wypełnioną krwią smoka. Czarnoksiężnik wrzucał to wszystko do gara. Czułem że zostałem tu sprowadzony, aby zostać zupą.
- Zamierzasz mnie ugotować? – zapytałem ze strachem.
- Nie ciebie smoku, lecz twoje serce. – uśmiechnął się. – Widzisz dzięki eliksirom zyskałem wieczną młodość, jednakże wciąż można mnie zranić jak widzisz. Dzięki eliksirowi z twojego serca nikomu już to się nie uda. – zapewne zobaczył zdziwienie na mojej twarzy. – Mowie Ci to, ponieważ powinieneś znać powód swojej śmierci. – Następnie wrócił do eliksiru jakby nigdy nic. Musiałem szybko coś wymyślić. Ogon na szczęście miałem wolny. Udało mi się rozluźnić jedną łapę, zanim czarnoksiężnik podszedł do mnie. Z mieczem.
- Ostatnie życzenie?
- Patrz pod nogi. – Był zdziwiony moją odpowiedzią, jednak spojrzał. Zbyt wolno. Mój ogon owinął się wokół jego nóg. Przewróciłem go, następnie użyłem mojej mocy. Dotknąłem go łapą i zamroziłem zanim zdążył powiedzieć słowo. Musiałem się jak uwolnić zanim on się rozmrozi. Zdjąłem łańcuchy z łap zostały jeszcze na skrzydłach. Wtedy poczułem straszny ból . Miecz zrobił mi ranę przez cały pysk. Niestety nie zdążyłem.
-Nie uciekniesz mi. – Powiedział. Nie wiem co dokładnie zrobił, czułem jednak jak coś mnie dusi. Ledwo oddychałem, a on zbliżał się do mnie z dobrze mi znanym zamiarem. Byłem tuż nad krawędzią skały, a dookoła lawa. Opuszczał miecz nad moją szyją gdy ja przesunąłem się kawałek. Widziałem jak wpada w ognistą rzeka, a jakaś niewidzialna siła popchała mnie za nim. Czułem niezwykłe gorąco, a potem nic.
Obudziłem się w legowisku. Szybko wyleciałem z jaskini. Miałem nadzieje, że to najzwyczajniejszy sen. Straszny, ale sen. Wylądowałem przy jeziorze. Wtedy też zobaczyłem coś co nie powinno tu być. Przez mój pysk przebiegała blizna od miecza czarnoksiężnika.


---------------------

Ciekawszego opowiadania chyba nie czytałam, jak na razie jest to najlepsze opowiadanie konkursowe.

Adminka Mel

Od Naberiusa CD Naoto

- Siad mam wiedzieć, żyje prawie dwa tysiące lat, nie pamiętam gada jakiego spotkałem. – na języku miałem kilka nieprzyjemnych epitetów, ale zachowałem je dla siebie. Nie przepadałem za straszeniem mnie. Zwłaszcza kiedy dopiero się obudziłem. Kilkoma ruchami zeskoczyłem z gałęzi na ziemie. Otrzepałem się z kilku liści, które zostały w moim futrze. Był to jeden z problemów jego posiadania. Wystartowałem, nie miałem pojęcia gdzie lecę. Smoczyca szybko mnie dogoniła.
- Słuchaj to ważne. – Nie wiedziałem dlaczego na tym jej zależy. Chociaż jak mi coś utknie w głowie nie mogłem uwolnić się od tej myśli.
- Ile masz lat i skąd pochodzisz?
- Po co Ci to?
- Po prostu odpowiedz.
- Jestem z Japonii, mam 114 lat. – Jej młoda była, chociaż dla mnie niewiele jest smoków starych. Japonia, Japonia bardzo ładny kraj. Pewnie tam ją spotkałem.
- Byłem w tym kraju jakieś osiemdziesiąt lat temu. Może mnie widziałaś, w końcu jestem dość rozpoznawalnym smokiem. – humor mi się szybko poprawił. Nie potrafiłem się długo złościć, zwłaszcza na taką drobnostkę jak to że prawie doprowadziła mnie do zawału.
- Nie to musiało być coś innego. – powiedziała poważnym tonem Naoto.
- Ja nie mam pomysłu, a ty?
(Naoto)

Od Rin'a CD Saphiry

Rin ruszył biegiem za dziewczyną. Nie rozumiał celu tego biegu. Jeśli ścigali ich ludzie, mogli zostać na miejscu w ludzkiej postaci. Wątpił, by wtedy ich zaatakowano. Jednakże, skoro przywódczyni stada tak zechciała, to chyba nie miał nic do gadania. Dogonił ją szybko i po chwili biegł koło niej. Trawa uginała się pod naporem ich stóp, a gałązki łamały się przy każdym stąpnięciu na ziemi. Rin’a przeszły chłodne dreszcze, jakby ktoś już ich obserwował. Spojrzał swoim szkarłatnym okiem w bok i dostrzegł dużą grupę ludzi za sobą. Byli poważnie uzbrojeni. Pistolety, łuki, kilka mieczy i karabinów, a także jakieś dzidy i pochodnie, wzdrygnął się na ten widok ponownie. Nagle wpadł na jeden z dziwniejszych pomysłów. Zwolnił i zaczął biec za dziewczyną. Po chwili chwycił ją za rękę w nadgarstku i upewniając się, że biegnący ludzie ich widzą, przyciągnął ją do siebie i przytulił.
- Mam cię ! – krzyknął z uśmiechem.
Gońcy nie zwrócili na nich zbytnio uwagi i pognali dalej. Najprawdopodobniej uznali to za zabawę nastolatków, bo na co innego mogłoby to wyglądać. Wszystko wedle planu Rin’a.
- Potem mi podziękujesz. – uśmiechnął się puszczając dziewczynę, gdy upewniony był, że uzbrojeni pobiegli już daleko.
Nie było to najtrafniejszym wyjściem znając los chłopaka, lecz najodpowiedniejszym na daną chwilę. Uciekając tak i chowając się po kątach i zaułkach lasu, ludzie z pewnością by ich złapali z podejrzeniem o bytności smoka w ciele człeka. Szkarłatnooki odsunął się lekko od białowłosej i przyjaźnie się uśmiechnął.
< Co ty na to ? XD >

Dziękujemy...

Do naszej "kolekcji" bannerów dołącza nowy !


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxuF1Hurm6E3xygsquKFAehzSlCbpY8Cw_QReLJbWwe7kD0LYonh4FMxD6DMD-ECe1yWP52-22p4UCN9YqWu3zvqn6iofAxzJoqdliXYvuwSx0u7FnY9_Qase7ffpxMg3sml3DHL1c4pvc/s1600/oie_jaYMYTHbj3tG.gif

Niedługo pojawi się także kod HTML ( jeszcze dziś ) Prosiłabym wszystkie smoki o wklejenie któregoś z bannerów na prezentację.
Za ten przepiękny banner dziękujemy graczce :  Oliver277

Miluei

Commission - Kamakru by majesticalparade
jako człowiek:
black cats by Fukari
Imię: Miluei
Przydomek: Mila
Rasa: Smok Nocny Błękitno-tygrysi
Stanowisko: Szpieg
Motto: "To że milczę, nie znaczy że nie mam nic do powiedzenia."
Płeć: smoczyca
Wiek: 1000
Pochodzenie: Ameryka Północna
Charakter: Mila to dość nietypowa i tajemnicza dziewczyna. Poza tym Miluei to mądra smoczyca. Skryta, nie lubi dużego towarzystwa. Niektórzy mówią gdy widzą ją jako człowieka, że jest gotką. Jest nieśmiała, spokojna i cierpliwa. Nie ma lepszej osoby nadającej się na przyjaciółkę. Można jej śmiało zaufać.
Aparycja: Miluei to średniej wielkości smok. Ma 2 metry wysokości w klębie, niebieskie oczy jako smok i fioletowe jako człowiek. Skrzydła mają rozpiętość 16-nastu metrów.
Sympatia: może kiedyś...
Umiejętności specjalne: wyczuwanie aury zwierzęcia, doskonałe kamuflowanie się w nocy
Umiejętności: Miluei jest zwinna i precyzyjna w tym co robi
Rodzina: matka Neytiri, ojciec Minos
Historia: Miluei urodziła się w kochającej rodzinie jako jedynaczka. Na początku jej to nie przeszzkadzało, ale później jakoś się do tego przyzwyczaiła. Dokładnie 500 lat temu postanowiła opuścić rodzinne strony. Po kilkuset latach trafiła tutaj i oto jest.
Sterujący: Misza213
Inne zdjęcia: -

Od Saphiry CD Rin'a

- Hę? - mruknęłam i spojrzałam na niego podejrzliwie.
On stał i nieodzywał się, zmieniłam się także w człowieka bo tak jak wtedy...no było dziwnie.
- Jesteś człowiekiem? - zapytał dziwiąc się nieco.
- Smokiem który potrafi zmieniać się w naszego wroga..- poprawiłam go patrząc w Ziemię.
Miałam dziwne wrażenie iż nie panuje nad sobą nawet nie wiem czemu. To dziwne uczucie, jakby dusza z trudem pozostawała w ciele i tylko czekała, żeby odlecieć. Zmysły mam wyostrzone; czuje nawet na skórze chłodny powiew grozy, gęste, niemal nienamacalne, jak gruba, mokra szmatka..Kolory mieszają się, błyszczą, zlewają w moich oczach. Słyszę westchnienia, szuranie i szepty, są wymieszane, nie rozróżniam ich. Wszystkie z wyjątkiem jednego...
Słyszę bicie ich strasznych serc.
Już tu, niedaleko
Musieli złapać nasz trop.
Bicie, właśnie, pierwszy dźwięk wydawany przez...człowieka : Rytm życia. Pierwszy hałas i pierwsza muzyka, zaczęłam nasłuchiwać dalej...No nie, są niebezpiecznie blisko, w gronie, wielkim.
- Uciekamy - warknęłam.
- Co? Co się dzieje.
- Biegnij za mną - warknęłam po raz kolejny.
Biegliśmy w stronę jaskini, ale wiedziałam że to i tak nic nie da, jako smoki nas postrzelą, musimy tylko mieć nadzieję żeby uznali nas za ludzi..

< Rin? >

środa, 30 lipca 2014

Od Rin'a

Chłopak szedł po jakiejś polanie. Nie znał jej nazwy, ani nikogo w pobliżu nie widział. Spacerowwł pod ludzką postacią, gdyż bardziej czuł się człowiekiem, niźli smokiem. Po chwili usiadł na jakimś starym pniu i cicho westchnął.
- Teraz zacznie się zapoznawanie i te sprawy, co ? .. -powiedział cicho.
Usłyszał nagle trzepot skrzydeł i potężne uderzenie o ziemię. Nieopodal wylądował właśnie jakiś smok. Dla pewności Rin przemienił się w gada i wzbił się w powietrze. Trawa ugięła się pod naciskiem powietrza, a liście drzew nieco zaszumiały i zakołysały się. Wzleciwszy wyżej, Rasetsu ruszył za łomotem, bowiem nie chciał by ktokolwiek go zaatakował. Wyczuł zapach stada więc spokojniejszy opadł na ziemię niedaleko przybysza, po czym zmienił się w człowieka. " Może powinienem się odezwać ?.." pomyślał.
- Oy..!
(ktoś ?)

Ifrys

 https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTB77DOf_xVy6TqtVPCdl0nN5AYhrMZ8gTFz1quBBKFqkeDhBuu
 jako człowiek:
 https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRLb0sF3XCq5jhCenPLJ2wXG5vxAAzyPLqH93JjdlkUwDvoqck04w
Imię: Ifrys
Przydomek/Pseudonim: Ignis
Rasa: Smok Ognia
Stanowisko: chciałby zostać zabójcą
Motto: "Jestem jak jezioro - z pozoru spokojny. Nie wiesz ile skarbów skrywa tafla wody."
Płeć: smok
Wiek: 320 lat
Pochodzenie: Indie
Charakter: na ogół spokojny i miły. Kiedy wpadnie w gniew, jest jak ogień trawiący suchy las. Bywa mściwy i pamiętliwy. Jest inteligentny i bystry. Posiada zdolności militarne i potrzebny do tego przenikliwy umysł. Lubi własne towarzystwo, do obcych podchodzi z rezerwą i nieufnością.
Aparycja: jak na swój młody wiek, posiada spore rozmiary i dobrze umięśnione ciało. Jego łuski mają czerwony kolor, przechodząc na brzegach w odcienie ciepłego złota i miedzi. Spodnie strony skrzydeł mają ognisty kolor, a w promieniach słońca wyglądają jak z płomieni. Ma ciemnofioletowe oczy bez źrenic. Od czubka głowy do charakterystycznej, smoczej płetwy na końcu ogona jego grzbiet porastają ostre kolce. Jako człowiek posiada niespotykane w jego gatunku białe włosy, jasną karnację i błękitne oczy (jego matka była albinosem). Ma 195 cm wzrostu i wysportowaną sylwetkę. Na szyi nosi zawieszony na cieniutkim rzemyku tajemniczy kryształ jarzący się zielonkawym światłem (pamiątka o matce).
Sympatia: Nie sądzi, żeby znalazł
Umiejętności specjalne: panowanie nad ogniem, leczenie.
Umiejętności: ma instynkt zabójcy. Jest wyjątkowo zwinny i silny. Potrafi poruszać się bezszelestnie, by dopaść wyznaczoną ofiarę.
Rodzina: Ifrija i Djago
Historia: Do niedawna był jedynym dzieckiem pary Alfa i pewnym swej przyszłości. Niestety Leże Srebrnego Świtu zostało zaatakowane, a jego mieszkańcy, mimo zajadłej obrony wycięci do nogi. Przeżył on i kilku niedobitków. Rozproszyli się po świecie, by wytropić i zabić przywódców dwóch wrogich Legowisk, którzy bezpośrednio odpowiadali za wymordowanie Stada. Od wielu lat poszukuje zemsty, aby ugasić płomień gniewu pustoszący jego duszę i zaznać spokoju.
Steruje: greenmir

Od Naoto CD Naberiusa

Poleciałam na Lodowy Skraj. Uwieeeelbiam zimno. Pewnie jakiś mój przodek był smokiem lodu. Znalazłam jakąś jamę i ułożyłam się w niej. Jedankowoż... coś mi nie dawało spokoju... ten cały smok, którego dzisiaj odprowadziłam do Alfy... Może fakt, że miał futro? Nie... to chyba nie to... Myślałam nad tym i postanowiłam, że zrobię coś, czego nie robię zazwyczaj. Porozmawiam z nim. Zasnęłam. Następnego dnia, jak planowałam zaczęłam szukać smoka. Po godzinie znalazłam go śpiącego na Elfim Drzewie. Ukryłam się w koronie drzewa i czekałam aż się obudzi. Smok otworzył oczy dopiero 2 godziny później. Od razu wyskoczyłam z liści i wylądowałam przed smokiem.
-Aaaaaaaaaaa! -krzyknął smok.- Co tu robisz?! Czemu wyskoczyłaś z liści!?
-Spokojnie, facet. Chcę cie o coś spytać.
-Wal.
-Spotkaliśmy się kiedyś?
-No... wczoraj...
-Nie, wcześniej.

Naberius?

Od Naberiusa CD Sagriny

- Bardzo chętnie- odpowiedziałem. – wystartowaliśmy. Leciała strasznie szybko. Nie nadążałem, ale nie byłem przesadnie zmęczony. Samica wylądowała przy zamku.
- To jest jeden z zamków, smoki z wyspy zbierają się tutaj. – „jeden z” czyli że nie jedyny.
- A co z tym drugim zamkiem. – była leciutko zaskoczona pytaniem.
- Należy do elfów. –Elfów, kiedyś widziałem elfa, ale nigdy żadnego nie widziałem.
- Zaprowadzisz mnie do niego.- powiedziałem trochę za bardzo rozkazującym tonem, więc szybko dodałem:- Proszę. – smoczyca prawdopodobnie się zgodziła bo wzniosła się w powietrze. Tym razem leciała na tyle wolno, że mogłem się z nią zrównać.
- Właściwie to nawet nie wiem jak się nazywasz?
-Sagrina. – powiedziała smoczyca. Sagrina, całkiem ładne imię.
- Naberius. – odpowiedziałem.
- Zbliżamy się do granicy powiedziała po paru minutach lotu. Poczułem że robi się coraz chłodniej. Potem zobaczyłem śnieg. Od wieków go nie widziałem. Kojarzył się z biegunem. Mimo że nie lubiłem tego miejsca, wciąż przypominał mi dom. Nawet po tym tysiącu lat. Wylądowałem nie zważając na towarzyszkę. Wylądowałem w białym puchu. Stałem uśmiechając się jak głupi.
- Nic Ci nie jest? – zapytała Sagrina, kiedy do mnie dołączyła.
- Myślę że nie - odpowiedziałem wciąż uśmiechając się. – Od tysiąca lat nie widziałem śniegu. – nie wytłumaczyłem tym zbyt wiele, ale trudno. Najwyżej weźmie mnie za wariata.
( Sagrina?)

Od Naberiusa CD Naoto

Samiczka nie była szczególnie miła, może to natura smoków nocy. Naoto prawdopodobnie do nich należała. Kiedyś spotkałem przedstawicieli tej rasy. Wzbiłem się ponownie w powietrze futro prawie mi wyschło więc nie wyglądałem jak mop. Doleciałem do smoczycy.
- Witaj, jestem Naberius a pewna smoczyca powiedziała że jesteś alfą.
- Tak to prawda.
- Czy mógłbym dołączyć do twojego stada.
- Oczywiście. – powiedziała wyraźnie zadowolona. – Oprowadzić Cię?
- Nie dziękuję, muszę gdzieś odpocząć. – odleciałem. – Zamiast leża znalazłem drzewo, było naprawdę ogromne. Kręciły się pod nim, jakieś ludziki. Obniżyłem lot i starałem przyjrzeć im się bliżej. Po dłuższej chwili zdałem sobie sprawę, że to elfy. Nie wydawały się zaskoczone moim widokiem. Wolałem jednak nie lądować przy nich. Nie wiedziałem czy są przyjaźnie nastawieni. Kiedy odeszli usadowiłem się na drzewie. Spokojnie utrzymało mój ciężar. Wlazłem między jego gałęzie i ułożyłem się. Nie było to zbyt wygodne, ale dało się wytrzymać. Zamknąłem ślepia. Przez chwilę myślałem o stadzie, niestety nie za długo bo senność wygrała.

< Naoto? >

Od Sagriny CD Naberiusa

Popatrzyłam na smoka, dokładnie się mu przyjrzałam.
- Witaj - lekko skinęłam łbem
- Miło mi cię widzieć... - uśmiechną się życzliwie
Mruknęłam coś pod nosem, nie lubiłam gdy ktoś mi przeszkadzał gdy w samotności myślałam nad sensem życia, które myło tak skomplikowane. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nastała cisza, nie odezwałam się. W końcu przerwałam to milczenie.
- Jesteś nowy? - spojrzałam na smoka - Oprowadzić cię? - spytałam niechętnie, ale chciałam go lepiej poznać..

<Naberius?>

Od Naoto CD Naberiusa

-Co tu robisz? -spytałam oschle.
-Ja? Opłukuję się z morskiej soli.
-Nie o to mi chodzi. Co robisz na terenie mojego stada?
Smok wyglądał na zdziwionego. Po chwili jednak uśmiechnął się.
-Czy mogę dołączyć?
Nie wiedziałam, czy ja, zwykły wojownik mogę odpowiadać na takie pytania. Postanowiłam zaprowadzić smoka do Alfy.
-Chodź za mną. -burknęłam.
Smok posłuchał mnie. Wzbiłam się w powietrze. Smok również. Postanowiłam go sprawdzić i przyspieszyłam, smok również. Przyspieszyłam do 100 km/h , smok ciągle nadążał. Chciałam osiągnąć maksymalna prędkość, ale dotarliśmy już na miejsce i musiałam wylądować.
-Proszę bardzo. Tam jest Alfa. -wskazałam głową odległy o jakieś kilometr kształt. Odwróciłam się i już miałam odlecieć, gdy smok zawołał mnie.
-Jak masz na imię?
Spojrzałam na niego niechętnie. Tak czy siak pewnie dołączy, a wtedy dowie się jak się nazywam.
-Naoto- burknęłam i poleciałam.

Naberius?