Wysoko w chmurach było pięknie. Szkoda tylko że silny podmuch wiatru
wyprowadził mnie z niezbędnej równowagi. Podczas spadania ze strachu
niekontrolowanie zamieniłam się w człowieka. Przez cały czas spadania
krzyczałam. Nagle leciał podemną jakiś smok i nie wiem jak to się stało,
ale spadłam na jego grzbiet. Odruchowo złapałam się go, a ten zaczął
wierzgać.
- Złaź ze mnie- mówił zdenerwowany próbując mnie zrzucić
- Nie! Proszę! Odstaw mnie na ziemię i dam ci spokój! Prosze nie zrzucaj
mnie!- krzyczałam, ten jakby litując się odstawił mnie na ziemię
Gdy tylko dotknął ziemi szybko zeskoczyłam z jego grzbietu, ale ze
wcześniejszego strachu zostały mi nogi jak z waty. A co za tym szło? Gdy
tylko zeskoczyłam od razu się wywaliłam. Ze strachu że smok będzie
chciał mnie zabić sama się w niego przemieniłam. Smok okazał się być
trochę mniejszy ode mnie.
- Dz- dziękuję że mnie wtedy nie zrzuciłeś mimo iż jednak próbowałeś to
zrobić...- starałam się być miła najbardziej jak tylko mogłam.
<Ifrys?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz