przebywałem u pewnej staruszki. „Przypadkowo” zepsułem pewien wojskowy
sprzęt ludziom i musiałem gdzieś się ukryć, na dodatek Ci wredni ludzie
zranili mnie. Chociaż nie dziwie im się. No i właśnie babcia mi pomogła,
nie wiedziałem wtedy że jest elfką, pewnie byłem ślepy. Takiej rzeczy
ciężko nie zauważyć. Ludzie i im podobne istoty rzadko nam pomagali.
Było to niebezpieczne, większość z nich żyła pod przykrywką zwyczajnych
obywateli.
- Tak byłem tam rzeczywiście.
- Kiedy dokładnie. – Dopytała samica.
- Nie wiem, na pewno była to wiosna. – No tak nie znał daty, ale
przynajmniej wiadomo, że był w Japonio tak ładnej porze roku. – Może tam
mnie widziałaś. Ja mogę Cię nie pamiętać bo byłem ranny i na dużo
spałem. –Właściwie niezależnie od sytuacji dużo spał, ale lepiej się tym
nie chwalić.
- Pewnie się tam spotkaliśmy.
- No i widzisz zagadka rozwiązana. – szykowałem się do odlotu, od dwóch
dni nie miałem nic w pysku. Po tych dwóch dniach znajomości całkiem
lubiłem Naoto. Chociaż coraz bardziej mnie denerwowała. Spojrzałem na
nią jeszcze raz, by upewnić się czy nie chcę ode mnie jeszcze czegoś.
( Naoto?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz