Dzień było deszczowy, próbowałem upolować sarnę. Po jakimś czasie nawet
mi się to udało. Syty oraz mokry wróciłem do swojego legowiska. Byłem
zbyt zmęczony by zrobić cokolwiek. Po prostu położyłem się w moim
legowisku. Sen wydawał mi się nadzwyczaj krótki. Obudziła mnie dość
nieprzyjemna woń, a także niezwykłe gorąco. Jeszcze przed otwarciem oczu
próbowałem się przeciągnąć. Coś jednak krępowało moje ruchy. Otworzyłem
oczy i powiedziałem:
- O matko! – Dookoła mnie była lawa. Prawdziwa lawa. Skąd ona się wzięła
w moim legowisku! Rozejrzałem się dokładnie. Leżałem na kawałku skały.
Związany łańcuchem lub czymś podobnym. To nie było jednak
najdziwniejszy. Na drugim kawałku skały stała postać. Kształtem
przypominał człowieka. Była to jedyna wspólna cecha. Istota wyglądała
jak zrobiona z cienia. Oczy miała puste, całe widmowe ciało miała w
ranach. Stwór spojrzał na mnie, przynajmniej tak myślałem gdyż nie miał
źrenic.
- Co ty jesteś? – wykrztusiłem.
- Jam jest wielki czarnoksiężnik, jednak ty bestio nie zasługujesz by
znać me imię. – Wtedy też dostrzegłem kolejną rzecz. Za istotą stal
kocioł, dookoła najróżniejsze składniki. Sporo ziół, ale nie tylko.
Dostrzegłem tam rzeczy które mnie przeraziły. Rogi jednorożców, skrzydła
jakiegoś ptaka, kości jakiegoś zwierzęcia i butelkę wypełnioną krwią
smoka. Czarnoksiężnik wrzucał to wszystko do gara. Czułem że zostałem tu
sprowadzony, aby zostać zupą.
- Zamierzasz mnie ugotować? – zapytałem ze strachem.
- Nie ciebie smoku, lecz twoje serce. – uśmiechnął się. – Widzisz dzięki
eliksirom zyskałem wieczną młodość, jednakże wciąż można mnie zranić
jak widzisz. Dzięki eliksirowi z twojego serca nikomu już to się nie
uda. – zapewne zobaczył zdziwienie na mojej twarzy. – Mowie Ci to,
ponieważ powinieneś znać powód swojej śmierci. – Następnie wrócił do
eliksiru jakby nigdy nic. Musiałem szybko coś wymyślić. Ogon na
szczęście miałem wolny. Udało mi się rozluźnić jedną łapę, zanim
czarnoksiężnik podszedł do mnie. Z mieczem.
- Ostatnie życzenie?
- Patrz pod nogi. – Był zdziwiony moją odpowiedzią, jednak spojrzał.
Zbyt wolno. Mój ogon owinął się wokół jego nóg. Przewróciłem go,
następnie użyłem mojej mocy. Dotknąłem go łapą i zamroziłem zanim zdążył
powiedzieć słowo. Musiałem się jak uwolnić zanim on się rozmrozi.
Zdjąłem łańcuchy z łap zostały jeszcze na skrzydłach. Wtedy poczułem
straszny ból . Miecz zrobił mi ranę przez cały pysk. Niestety nie
zdążyłem.
-Nie uciekniesz mi. – Powiedział. Nie wiem co dokładnie zrobił, czułem
jednak jak coś mnie dusi. Ledwo oddychałem, a on zbliżał się do mnie z
dobrze mi znanym zamiarem. Byłem tuż nad krawędzią skały, a dookoła
lawa. Opuszczał miecz nad moją szyją gdy ja przesunąłem się kawałek.
Widziałem jak wpada w ognistą rzeka, a jakaś niewidzialna siła popchała
mnie za nim. Czułem niezwykłe gorąco, a potem nic.
Obudziłem się w legowisku. Szybko wyleciałem z jaskini. Miałem nadzieje,
że to najzwyczajniejszy sen. Straszny, ale sen. Wylądowałem przy
jeziorze. Wtedy też zobaczyłem coś co nie powinno tu być. Przez mój
pysk przebiegała blizna od miecza czarnoksiężnika.
---------------------
Ciekawszego opowiadania chyba nie czytałam, jak na razie jest to najlepsze opowiadanie konkursowe.
Adminka Mel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz