- Ech... nie martw się. Przecież nie odgryzę ci głowy. - wyciągnąłem do niej rękę uśmiechając się. Uścisnęła ją.
- Miło z twojej strony. - zaśmiała się. Ja również.
- Co tu robisz tak późno? - rzuciłem, aby nabąknąć jakiś temat.
- Noo... - zawahała się. - Lubię tak sobie czasem popatrzeć na zachód słońca i księżyc.
- A, jestem Aventy. - ukłoniłem się.
- O, miło. Już mi się przedstawiałeś, wiesz? - pokiwała głową i rozpromieniła.
- Oj tam, oj tam... - machnąłem łapą i spojrzałem w niebo. - Każdemu się zdarza.
- Może gdzieś razem polecimy? Strasznie mi się tu nudzi... - zmieniła temat.
- No... ee... widzisz... ja... no... nie bardzo mogę... - próbowałem jakoś delikatnie wyjaśnić.
- A ha. Rozumiem! Typowa wymówka dla smoka, który cię nie lubi! - żachnęła się i odwróciła na pięcie.
- Przestań! Nawet cię nie znam, więc nie mogę osądzić, czy cię lubię, czy nie! - teraz to ja uniosłem brwi. - Po prostu ostatnio walczyłem z innym smokiem i uszkodziłem sobie ogon, a teraz nie mogę latać, bo muszę poczekać, aż mi się zregeneruje!
<Luna? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz