wtorek, 29 lipca 2014

Od Naberiusa

Była piękna słoneczna pogoda. Nawet za gorąco jak dla mnie. Taki pech posiadania futra. Musiałem się ochłodzić. Niestety na stałym lądzie nie było w pobliżu wody. Wzbiłem się w powietrze. Od dłuższego czasu trzymałem się w pobliżu morza. Miałem nadzieje, może spotkam jakiegoś innego smoka. Ech marzenia od setek lat żadnego nie spotkałem. Leciałem nad oceanem, później zanurkowałem prosto w morską toń. Oczy strasznie mnie szczypały, ale było warto. Przez moment leciałem nie widząc w którą stronę. Później spostrzegłem zielony kształty na horyzoncie. Nie wiedziałem co to, więc poleciałem sprawdzić. Lot okazał się dłuższy niż sądziłem. Zobaczyłem piękną wyspę, obniżyłem poziom. Widziałem wszystko w miarę wyraźnie. Krążyłem spokojnie, aż postrzegłem jakieś jezioro. Całe futro miałem w soli, więc po raz drugi zanurkowałem. No tak tym razem było lepiej. Świeża woda bez tej głupiej morskiej soli. Wyszedłem na brzeg, wyglądałem jak mokry pies. Po chwili zobaczyłem że podleciała tutaj jakaś smoczyca. Nie znałem jej, jednak przywitałem się najgrzeczniej jak umiem.
- Witam panią. – Powiedziałem ze skinięciem głowy.
( Któraś samica)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz